Trudno powiedzieć, czy Kraków kiedykolwiek doczeka się porządnych stoisk dla kwiaciarek. Władze miasta przekazały, że na razie tworzenie nowych projektów będzie zawieszone ze względu na brak pieniędzy. Tymczasem kwiaciarki są zirytowane, bo testowane przez nie stoisko było praktyczne i funkcjonalne.
Teraz jest jesień, jest zimno, pada deszcz. Towar się niszczy. My jesteśmy za tym, żeby powstały budki. Mogłybyśmy wtedy pracować cały rok, a nie na przykład pół roku, bo nie pozwala mróz czy burza
- mówi jedna z krakowskich kwiaciarek.
Cała sytuacja jest co najmniej zaskakująca, bo zielone, zamykane stoisko miało być ostatecznym projektem. W lutym tego roku miasto informowało, że zyskał on aprobatę sprzedawców i zespołu do spraw targowisk miejskich. Pomysły na zmianę wyglądu stoisk zaczęły się już 11 lat temu, kiedy trzeba było je dostosować do przepisów parku kulturowego i uchwały krajobrazowej. Faktyczne prace rozpoczęły się w 2020 roku, a ich efektem było stoisko na kształt domku obitego listewkami. Nie przypadło ono jednak do gustu wszystkim krakowianom.
Ktoś wymyślił, że będzie stało takie pudło obite listewkami. Ja nie jestem wielkim przyjacielem tego rodzaju projektów. Te, skrzynki, które w tej chwili stoją, są, jakkolwiek byśmy na to patrzyli, częścią krajobrazu. Przestrzeń publiczna, która jest wspólną własnością, nie może by zawłaszczana przez obiekty kubaturowe, których się nie da wynieść. To nie jest rola tej przestrzeni w mieście
- ocenia krakauerolog Konrad Myślik.
Sprawdziliśmy, co się stało ze stoiskiem kwiaciarek. Okazuje się, że trafiło ono na Cmentarz Podgórski, gdzie służy tamtejszym sprzedawcom. Powodem przenosin stoiska z Rynku Głównego miało być... zakończenie okresu testowego.