Zielona Wilga, czerwony potok Rzewny

W poniedziałkowy poranek (22 stycznia) o zielonej wodzie w Wildze napisali w mediach społecznościowych mieszkańcy Swoszowic. Rzeka (w okolicach swoszowickiego sanatorium) miała intensywny limonkowy kolor. Na miejsce przyjechali pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie, była straż pożarna z mobilnym laboratorium. Pobrano oczywiście próbki do badań, sprawdzano szczelność rurociągu przesyłu energii cieplnej i kanalizacji.

Udało się ustalić, że do rzeki, blisko spustu rury burzowej, ktoś wrzucił worek z uraniną – to barwnik spożywczy. Wcześniej podejrzewano, że do rzeki wrzucono fluoroesceninę.

Kilka godzin później, i niecałe trzy kilometry dalej (już na Klinach), na czerwono zabarwił się potok Rzewny, dopływ Wilgi. Tu również pracowały służby. Wykonane pomiary nie wykazały żadnego zagrożenia. Sprawa została przekazana policji.

Kto barwi krakowskie rzeki? Zielona Wilga, czerwony potok Rzewny... Kto barwi krakowskie rzeki? Zielona Wilga, czerwony potok Rzewny...


To jednak nie chuligański wybryk – komentuje w Radiu Kraków Wojciech Kozak

Jak się okazuje, zabarwiona woda w potoku Rzewnym nie była chuligańskim wybrykiem. „Nie chcę używać określeń winny/niewinny; wiemy, kto jest odpowiedzialny” – powiedział Radiu Kraków Wojciech Kozak.

Środka, który przedostał się do rzeki używa firma Alfalaval zajmująca się wytwarzaniem wirówek (dekanterów) wykorzystywanym m.in. w przemyśle morskim, stalowym, a także w energetyce, oczyszczaniu wody i ścieków.

„Niemniej jednak (firma ta - red.) ma dokładne odprowadzenie do instalacji sanitarnej, ale proces zadymiania, który jest bardzo skuteczny do badania przepustowości wskazał nam, że w pewnym momencie jest przetoka między kanalizacją sanitarną a deszczową. W niektórych sytuacjach niewykluczone, że deszcze spowodowały przesiąknięcie” – tłumaczy Wojciech Kozak i dodaje, że w tym roku zmianę koloru wody w potoku Rzewnym odnotowano trzy razy.



Odpowiedzialność się rozkłada

Zdaniem dyrektora krakowskiego oddziału Wód Polskich, trzeba teraz „naprawić to, co się stało i nie dopuścić do kolejnej sytuacji”. Tu wskazał na odpowiedzialność Wodociągów Miasta Krakowa.

„Szkoda, że Wodociągi nie zbadały wcześniej tej przetoki między sanitarną a deszczową kanalizacją” – komentuje Wojciech Kozak i podkreśla: „Też nie za bardzo wiem, jak wytłumaczyć firmę, jeżeli w ubiegłym roku trzy razy ten kolor się (w potoku -red.) pojawiał”.

Wojciech Kozak wspomniał także, że do zabarwień dochodziło również w potoku Olszanickim. „Otrzymaliśmy alert o zabarwieniu uraniną” – powiedział i podkreślił, że tam faktycznie doszło do chuligańskiego wybryku.

Ktoś robi sobie, przepraszam, niepoważne żarty. (…) żeby w pewnym momencie ten sadystycznie nastawiony do środowiska człowiek nie wrzucił coś innego. Obawiam się tutaj o zbiornik Dobczycki, z którego Kraków czerpie najlepszą wodę pitną” – ocenił dyrektor krakowskiego oddziału Wód Polskich w rozmowie z Radiem Kraków.