Do wypadku ówczesnej premier doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z kolumny, w której jechała Szydło (jej pojazd był w środku), wyprzedzały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto z ówczesną szefową rządu, które w konsekwencji wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR.

W raporcie wskazano na szereg nieprawidłowości w prowadzonym w tej sprawie śledztwie, m.in. na naciski na prokuratorów referentów.



W niniejszej sprawie wobec ustalonych prokuratorów referentów, bezpośredni, wewnętrzny jak i zwierzchni nadzór służbowy byłych Prokuratorów Regionalnego i Okręgowego w Krakowie sprawowany był opresyjnie, tj. przy jawnym, ciągłym naruszaniu zasady niezależności prokuratorskiej. Ujawniona praktyka nacisków wywieranych przez kierownika jednostki skutecznie pozbawiała prokuratorów referentów jakiejkolwiek autonomii w zakresie podejmowanych decyzji, co - jak wynika z analizy wskazanych spraw - przekładało się na działania bezprawne, skutkujące łamaniem podstawowych praw stron ustalonych postępowań

- zaznaczono.

"W wyniku dokonanej analizy uznano, że zachodzi konieczność rozpatrzenia zachowania prokuratorów pod kątem odpowiedzialności karnej" - czytamy w raporcie.

Co znalazło się w raporcie Prokuratury Krajowej?

Raport został przygotowany przez prokuratorski zespół "do zbadania spraw pozostających w zainteresowaniu opinii publicznej ze względu na ich przedmiot oraz charakter, prowadzonych i zakończonych w latach 2016-2023". W poświęconej temu konferencji prasowej bierze udział przewodnicząca zespołu prok. Katarzyna Kwiatkowska, prok. Jarosław Onyszczuk oraz prok. Dariusz Makowski. Na konferencji obecny jest także prokurator krajowy Dariusz Korneluk.

Prok. Kwiatkowska zaznaczyła, że zespół, wybierając sprawy do badania, w pierwszej kolejności koncentrował się na sprawach, które "w zdecydowanej większości zakończyły się decyzjami o odmowie wszczęcia postępowania". Jak mówiła, było to spowodowane obawą zespołu o upłynięcie okresu przedawnienia, co nie pozwoliłoby prokuraturze powrócić, bądź kontynuować postępowań, jeśli zespół stwierdziłby w nich nieprawidłowości.

Jak relacjonowała, kolejną grupą badanych postępowań były sprawy, w których wszczęto postępowanie z powodu uzyskania materiałów na przykład z OLAF-u (Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) i taką sprawę "należało wszcząć", ale nie kończyły się one konkluzjami. Jako przykład prok. Kwiatkowska podała sprawę tzw. kilometrówek ówczesnego europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. "Kilometrówki pana Czarneckiego trwały przez wiele lat i musiało dojść do zmiany władzy w prokuraturze, aby tą sprawę szybko zakończyć" - mówiła prokurator.

Z kolei inne badane postępowania - zdaniem prok. Kwiatkowskiej - prowadzono długotrwale, aby "wywołać określony efekt mrożący". "Mam tu na myśli sprawy dotyczące sędziów czy prokuratorów" - uściśliła przewodnicząca zespołu.

Kwiatkowska dodała, że zespół porównał, w jaki sposób były prowadzone postępowania dotyczące zwykłych obywateli w porównaniu z postępowaniami dotyczącymi polityków. Na tej podstawie zespół doszedł do wniosku, "że obywatele, którzy występowali w obronie praworządności ponosili ogromne szykany i retorsje". "Te osoby były zatrzymywane, przeszukiwano mieszkania, zatrzymywano telefony, a równie często występowano z wnioskami o stosowanie tymczasowego aresztowania" - mówiła prokurator.