Idea całej akcji jest prosta. Najmłodsi wysyłają listy z prośbą o prezenty. Zostają one następnie przekazane - w tajemnicy - wolontariuszom, którzy szukają chętnych do zakupu prezentu.

- Weryfikujemy te listy, żeby prezenty faktycznie trafiały do dzieciaków, do których w tym roku może nie przyjść Mikołaj. To rzeczy niewyobrażalne dla nas. To choćby piżamka do szpitala dla dziecka. Chłopczyk pisał, że prosi o lalkę dla siostry, on nic nie potrzebuje, byle siostra miała laleczkę. W prośbach są chleb, kiełbasa, rzeczy pierwszej potrzeby - mówi współorganizatorka akcji, Monika Pogwizd ze stowarzyszenia Nowosądeckie Serducho.

Wszystkie listy można przeczytać osobiście w siedzibie fundacji Mariposa w Nowym Sączu. Każdy, kto chce kupić prezenty, może zrobić to, kontaktując się z organizacją.