Przypominamy, mężczyźni - mieszkańcy rejonu Limanowej w sobotę wyszli z rejonu Hali Gąsienicowej w stronę schroniska w dolinie Pięciu Stawów. Niestety nie pojawili się w miejscu docelowym, a ich telefony nie działały. Cały czas na parkingu na Brzezinach stoi też ich samochód, którym przyjechali do Zakopanego. Zarówno w niedzielę, jak i w poniedziałek przez cały dzień trwały intensywne poszukiwania turystów. Polskim ratownikom pomagały również słowackie służby. WIĘCEJ
- Nie mieliśmy złudzeń właściwie od wczorajszego dnia. Jednym z naszych typów był właśnie rejon Siklawy - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Andrzej Maciata ratownik TOPR. - Przypuszczalnie panowie weszli w "nawianą śnieżną poduchę" i swoim ciężarem spowodowali zejście lawiny.
W ostatnich dniach góry są wyjątkowo groźne, a turyści - jak sprawdził nasz zakopiański reporter - nie zdają sobie sprawy z zagrożeń.
- Wybraliśmy się, ponieważ planowaliśmy taki przejazd. A szczerze powiedziawszy, nie orientujemy się, jaki jest stopień zagrożenia lawinowego - mówią Radiu Kraków napotkani na szlaku turyści.
A w Tatrach obowiązuje lawinowa dwójka. Ratownicy ostrzegają przed wyprawami. Wybierając się w góry, trzeba zabrać specjalistyczny sprzęt, m.in. detektor lawinowy.
(RK/ew)