- Każdy człowiek, który czeka jest zdenerwowany. Zawsze powtarzam, że nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich na raz. Zależy od urazu. Jak jest ciężki uraz głowy to przyjmujemy natychmiast. Błahe urazy muszą czekać - przyznaje Ali Issa Darwich z zakopiańskiego szpitala.

Praktycznie codziennie zakopiańscy lekarze przyjmują około 80 osób. Szczyt sezonu na urazówce jeszcze przed nami. Zawsze najwięcej poszkodowanych narciarzy zgłasza się w czasie ferii warszawskich i śląskich. Na szczęście dla większości poszkodowanych wystarcza popularny gips, ale zdarzają się też tak poważne urazy, że wymagają operacji chirurgicznych. Coraz mniej też zdarza się poważnych urazów głowy, bowiem większość narciarzy jeździ już w kaskach ochronnych.

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)