- Wzmocnimy ochronę i współpracę z policją – zapowiada prezes Andrzej Danek.
[

Posłuchaj: 

]
Mężczyzna domagał się od policji i klubu półmilionowego odszkodowania oraz renty. Sąd uznał, że winni są policjanci, którzy za wysoko strzelali do osób biorących udział w zamieszkach ale też sam Michał G., który - mimo wezwań policjantów - nie opuścił niebezpiecznego miejsca. Ostatecznie sąd przyznał mu 120 tysięcy złotych odszkodowania.

Przypomnijmy: do wypadku doszło w czerwcu 2009 roku podczas zamieszek na imprezie zorganizowanej z okazji wejścia Sandecji Nowy Sącz do pierwszej ligi. Pseudokibice starli się wtedy z policją . Zaatakowali interweniujących policjantów butelkami, funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem broni gładkolufowej. Nastoletni wówczas sądeczanin, który jak twierdzi, przyglądał się zajściu, został trafiony jedną z kul.

Mecenas Dariusz Opałek, reprezentujący MKS Sandecja, przekonywał, że impreza w parku była dobrze zabezpieczona przez organizatorów, którzy nie mogą ponosić odpowiedzialności za to, co działo się poza jej obszarem. Dodatkowo zaznaczył, że Michał G. świadomie brał udział w tym, co się tam działo.

Po wyjściu z sali rozpraw obrońca kibica, mecenas Marcin Zdrzałka powiedział Radiu Kraków, że nie zgadza się z uzasadnieniem sądu, a wysokość przyznanego odszkodowania nie jest dla jego klienta satysfakcjonująca. Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Michała G. nie wyklucza odwołania się od decyzji sędziego.