Po nieudanej interwencji u burmistrza w tej sprawie, młodzież na znak protestu oplakatowała miasto. Plakaty szybko jednak zostały zerwane, a pod adresem dyrygenta padły oskarżenia, że manipuluje dziećmi, by wrócić na stanowisko. "Pan Dąbrowski jest dla nas wzorem do naśladowania, dlatego o niego walczymy i nikt nas do tego nie zmusza" – przekonuje młodzież.

Wojciech Knapik, dyrektor centrum kultury stara się załagodzić spór. Tłumaczy, że Stanisław Dąbrowski sam zrezygnował z pracy, bo nie zostały spełnione jego wygórowane wymagania. "Natomiast konkurs na nowego dyrygenta odbył się zgodnie z prawem i wybrana została najlepsza kandydatura" – dodaje Knapik.

Stanisław Dąbrowski w rozmowie z naszym reporter zapewnił, że walczył jedynie o większe stawki na koncertowe wyjazdy dla dzieci i zakup nowych instrumentów. Nie chce jednak roztrząsać sprawy i tak jak Wojciech Knapik uważa, że ten rozdział w historii orkiestry został już zamknięty. Oby nie był to jednak ostatni rozdział, bo młodzi ludzie zapowiedzieli, że jeśli dyrygent nie wróci do pracy, odjadą z orkiestry.




(Bartosz Niemiec/ko)