W nocy z 18 na 19 czerwca kobieta przestała wyczuwać ruchy dziecka. W szpitalu już pierwsze badanie potwierdziło, że dziecko nie żyje. Na poród czekano jednak blisko dobę. Zdaniem lekarzy ze szpitala było to właściwe postępowanie. Bliscy kobiety zarzucają jednak szpitalowi, że nie podejmując decyzji o cesarskim cięciu narazili zdrowie i życie kobiety. Ich zdaniem zaniedbaniem było też to, że kobiecie w tych trudnych chwilach nie zapewniono opieki psychologa.

W tej sprawie wątpliwości budzi postępowanie lekarza prowadzącego ciążę jak i działania szpitala – mówi prokurator Waldemar Krieger z prokuratury rejonowej w Nowym Sączu. Postępowanie toczy się w dwóch wątkach.

- To nieprawda, pacjentka od razu trafiła na oddział patologii ciąży, co potwierdzają wykonane badania - przekonuje ordynator Bieniasz - Zgłosiła się do nas na izbę przyjęć z ciążą obumarłą. Wcześniej nie przebywała na naszym oddziale. Zostały jej podane leki przygotowujące ją do porodu następnego dnia.

Dr Ewa Bieniasz tłumaczy, że w sytuacji, kiedy ciąża jest obumarła nie wykonuje się cesarskiego cięcia, lecz dąży się do porodu drogami natury. Rodzice kobiety uważają, że 24-godzinne oczekiwanie na poród zagroziło zdrowiu i życiu ich córki, i między innymi w związku z tym złożyli w piątek zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez sądeckich lekarzy.