Wiceprezes Bruk-Betu Rafał Wisłocki podkreśla, że mimo prowadzenia w tabeli od początku rozgrywek, nie każde zwycięstwo przychodziło tak łatwo.

- Dużo było w tej rundzie meczów, gdzie małe detale decydowały o tym, kto zwyciężał i w meczu z Chrobrym też tak się poukładało, mimo tego, że bardzo szybko strzeliliśmy bramkę - mówi wiceprezes.

Najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem pod względem liczby strzelonych goli był Kacper Karasek, ale liderów minionej jesieni było znacznie więcej.

- Kacper świetnie współpracuje z Kamilem Zapolnikiem i to przynosi na boisku wielkie efekty zespołowi, ale na przestrzeni tych 19 kolejek wielu zawodników było bohaterami pojedynczych spotkań - przekonuje Wisłocki.

Zmianą na plus okazało się wykorzystywanie wahadeł do napędzania akcji ofensywnych, a nie tylko gra środkiem.

- Trener Brosz preferuje granie wahadłowymi, którzy mają za zadanie nie tylko bronić, ale też tworzyć szanse dla partnerów w polu karnym dogrywając z bocznych sektorów. Damian Hilbrycht jako nasz najlepszy asystent ma tych dograń dziewięć - analizuje Wisłocki.

Siłą drużyny był z pewnością kolektyw. Ciężar odpowiedzialności za grę brało na swoje barki więcej zawodników niż miało to miejsce chociażby w ubiegłym sezonie.

- To na pewno wielka rola trenera, ale też liderów, którzy przejmują stery podczas meczów. W sobotnim meczu dużo zrobił Maciej Ambrosiewicz, gdy grał na pozycji "szóstki". Synergia całego zespołu idzie do góry i podnosi wartość wielu graczy to największa wygrana minionej jesieni - twierdzi wiceprezes klubu.

Teraz przed piłkarzami z Niecieczy chwila odpoczynku, a potem powrót do zajęć i praca nad realizacją celu numer 1.

- Obóz zaczynamy na początku stycznia w Turcji. Dogrywamy sobie jeszcze sparingpartnerów. To będzie najważniejszy okres, bo wiemy, że awanse robi się wiosną - kończy Wisłocki.