Ale od początku: zaczęło się od ówczesnego prezesa spółki Orlen Oil Janusza F. który chciał załatwić pracę w tarnowskich Zakładach Mechanicznych znajomemu. Skontaktował się z prezesami, jednak kiedy dowiedział się, że znajomy będzie zarabiać 4,2 tys. zł, wycofał się. W ramach rewanżu Janusz F. miał załatwić etat w Urzędzie Marszałowskim komuś z rodziny Roberta Pacany, wiceprezesa zakładów. Niestety, polecona osoba nie poradziła sobie w konkursie na to stanowisko. Pacana, dziś prezes tarnowskiego MPK, także nie przyznaje się do winy.

 Jak to wyglądało? Ktoś zadzwonił do mnie i zapytał czy może znaleźć zatrudnienie w Zakładach Mechanicznych na stanowisku wózkowego. Więc powiedziałem, że ciągle przyjmuję ludzi i żeby dostarczył dokumenty. Pracownik, który miał być zatrudniony, przeszedł całą standardową procedurę. Ale kiedy dowiedział się, że będzie zarabiał 4,2 tysiące złotych, zrezygnował. Ktoś musiał się bardzo wysilać żeby cokolwiek znaleźć. Zarzuty są bezpodstawne i śmieszne. Jestem opozycyjnym radnym PiS

- tłumaczy Henryk Łabędź.

 

Prokuratura: wystarczy, że doszło do próby

Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, podkreśla, że nie ma znaczenia, czy doszło do zatrudnienia danej osoby w ramach płatnej protekcji czy nie („z punktu widzenia realizacji znamion zarzucanego przestępstwa"). Wystarczy, że była próba. Prokurator Sienicki dodaje w rozmowie z Radiem Kraków, że śledztwo toczy się od sierpnia 2023 roku, postępowanie jest prowadzone przy udziale CBA.

Zarzuty postawiono trzem osobom w tym Henrykowi Ł., to zarzuty przestępstwa płatnej protekcji. W szczególności Henrykowi Ł. zarzucono, że w okresie od 6 maja do 2 czerwca 2022 roku w Tarnowie i Krakowie, działając wspólnie i w porozumieniu z Robertem P., obiecywał udzielić korzyści majątkowej polegającej na przyjęciu do pracy mężczyzny w Zakładach Mechanicznych w Tarnowie mężczyzny. Obietnica załatwienia pracy, a konkretnie przyjęcia do pracy określonej osoby, traktowana jest jako korzyść majątkowa. Nie tylko dla sprawcy, ale także dla kogoś innego

- mówi prokurator Sienicki.

Henrykowi Łabędziowi i Robertowi Pacanie grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Obaj podejrzani zgodzili się na podawanie ich pełnych danych oraz wizerunków.