- W drugiej kolejności chcemy usnąć drzewa, które zagrażają, są chore. Na tym będzie polegać inwentaryzacja. Po uzyskaniu środków finansowych i zgody od konserwatora zabytków może wytniemy jakiekolwiek drzewa - przyznaje Rafał Pater z tarnowskiego magistratu.
Prace porządkowe na "Marcince" udało się zrealizować dzięki finansowaniu z Urzędu Wojewódzkiego. Co ciekawe, część samosiejek usuniętych z ruin zostanie rozdanych podczas akcji przekazywania sadzonek drzew mieszkańcom.
Co dalej z samą "Marcinką"?
Nas przyszłością tego miejsca pracuje już zespół historyków. Jak podkreślają, po uporządkowaniu terenu konieczne będzie przeprowadzenie badań archeologicznych, a potem stworzenie programu konserwatorskiego. W planach jest stworzenie nowej drogi dojazdowej i doprowadzenie do częściowej odbudowy elementów zamku do 2030 roku.
Plan zakłada podniesienie wieży głównej tak, aby mogła być punktem widokowym. Wewnątrz wieży powstać miałaby klatka schodowa. W odbudowanym aresenale - przykrytym stropem - mogłaby za to być prowadzone zajęcia dydaktyczne czy wydarzenia kulturalne.
- Projekt zakłada jednak także ograniczenie dostępu do terenu obecnych ruin. To już by nie była budowla, na którą każdy może wejść o każdej porze dnia i nocy, ale ruch byłby kontrolowany. Byłyby podwyższone mury i pilnowane wejścia. Obojętnie, czy ruch będzie kontrolowany, czy będzie otwarty dostęp, całodobowa ochrona będzie jednak konieczna - przyznaje Krzysztof Moskal z zespołu ds. zagospodarowania Marcinki.
Ma to zapobiec w przyszłości dalszej dewastacji zamku, jak i terenu wokół ruin.
W najbliższych tygodniach ma ruszyć także inwentaryzacja drzew na "Marcince". Cześć z nich będzie musiał być wycięta. Miasto nadal czeka także na decyzję od Skarbu Państwa, która przypieczętuje to, że zarządcą tego terenu jest Tarnów. Ta decyzja ma być wydana w najbliższych dniach.