W ogóle sobie takiej sytuacji nie przypominam. O ile ona zaistniała, to na pewno moim stwierdzeniem do pani dyrektor było "robimy zgodnie z prawem", dlatego że ja nie znałem sytuacji. Nie jestem osobą upoważnioną do tego, by ktoś miał wycofać wniosek czy nie. Nie znam sprawy ani procedur. Z tego powodu z mojej strony byłoby to niemożliwe do zrealizowania i tego nie zrobiłem.
Romanowi Łucarzowi dodatkowo śledczy zarzucają, że po otrzymaniu wezwania do prokuratury, przygotowując się do przesłuchania, poprosił dyrektor PCPR Annę Górską, by pozyskała z DPS-u w Nowodworzu dokumentację pensjonariusza. Wicestarosta w swoich wyjaśnieniach przekazał, że wykonał ten ruch po konsultacjach z radcą prawnym, by jedynie móc złożyć wyjaśnienia.
Zapytałem się radcę prawnego, czy mogę zapoznać się z dokumentacją Henryka W., ponieważ chcąc pomóc w toczącym się śledztwie, chciałem mieć też pewien obraz pensjonariusza. Jechać do prokuratury i powiedzieć, że nic nie wiem, to byłoby niewiarygodne. Dlatego chciałem się z tymi dokumentami zapoznać, a nie ustalić linię obrony. Mecenas stwierdził, że nie ma żadnych przeciwwskazań, bym się zapoznał z dokumentami. Ja jak i mecenas nie mieliśmy wówczas żadnej informacji, że kilka dni wcześniej zabezpieczyła je prokuratura. Gdybym taką wiedzę posiadał, to na pewno bym nie wysłał pani Górskiej po te dokumenty.
Podkreślał również, że dyrektorka DPS-u w Nowodworzu nie poinformowała go o tym fakcie, ani w rozmowie telefonicznej, ani w chwili, kiedy Anna Górska pojechała do ośrodka po dokumenty.
Roman Łucarz w swoich wyjaśnieniach zeznał, że jego zdaniem, cała sprawa jest w wyniku konfliktu z dyrektorką DPS-u w Nowodworzu.
- Domniemuję dzisiaj, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to po prostu było w pewien sposób celowe działanie, które miało mnie doprowadzić do tej odpowiedzialności i do tego, że teraz jestem na sali sądowej. Moje relacje z dyrektorką DPS-u w Nowodworzu, po 2020 roku, układały się źle. Wówczas udzieliłem jej naganę pisemną z wpisem do akt za naruszenie przez panią dyrektor przepisów sanitarnych w DPS-ie, podczas pandemii koronawirusa.
Na ławie oskarżonych, oprócz Romana Łucarza, zasiadają wójt gminy Szerzyny Grzegorz Gotfryd, dyrektor PCPR Anna Górska, a także notariusz Wojciech W. i pracownik Gminy Szerzyny Stefan Sz. Im dwóm, a także Romanowi Łucarzowi oraz Grzegorzowi Gotfrydowi grozi do 10 lat więzienia, Annie Górskiej do 5 lat więzienia.
Dzisiaj, oprócz Romana Łucarza, sąd wysłuchał wyjaśnień Stefana Sz. i Wojciecha W.