Prawo i Sprawiedliwość w Krakowie zmienia kandydata w wyborach uzupełniających do Senatu. To jednak Mateusz Małodziński powalczy o mandat senatora, nie Barbara Nowak. Nazwałby pan tę decyzję dobrą zmianą?
Prawo i Sprawiedliwość popiera w wyborach uzupełniających do Senatu pana Małodzińskiego. Kandydował już w tych wyborach, jesteśmy pełni nadziei, że wygra te wybory. Dzisiaj jesteśmy na etapie zbierania podpisów pod jego kandydaturą. Wspomagamy komitet wyborczy wyborców, bo tenże będzie wystawiał kandydata i apelujemy do wszystkich tych ludzi, którzy mogą nam w tej w zbiórce (pomóc- red.). Muszą to być osoby zamieszkałe na terenie tego drugiego okręgu.
Mówi pan o tym o obywatelskim kandydacie. To Karol Nawrocki jest bardziej obywatelski. To jest członek Prawa i Sprawiedliwości, jeszcze z frakcji Ryszarda Terleckiego.
Powiedział pan już rzeczy, które absolutnie nie mogły paść. Nie obrażajmy się nawzajem. Prawo i Sprawiedliwość stanowi jednolitą strukturę organizacyjną. Nie ma podziału na frakcje. Jesteśmy konkretną siłą, siłą której obawiają się nasi konkurenci, a szczególnie obawiają się politycy koalicji 13 grudnia. Stąd też być może pojawiają się gdzieś takie insynuacje, inkryminacje, że oto jest jakaś wojna, a na skutek tej wojny jest taki a nie inny kandydat. Nie ma żadnej wojny, a to co kreują media, kreują na własny użytek.
Byłem obecny na posiedzeniu zarządu Prawa i Sprawiedliwości w niedzielę wieczorem, bo taka była potrzeba. Tam odbyły się głosowania i wszystkie te głosowania dotyczyły spraw okołowyborczych w wyborach uzupełniających do Senatu. Rozmawialiśmy także na temat kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej. Wszystkie te głosowania były jednogłośne przy pełnym składzie zarządu. To oznacza, że jest absolutna jedność i nie ma żadnych wątpliwości co do kierunków działań, które zostały wyznaczone przez kierownictwo w Warszawie i przewodniczącego Łukasza Kmitę.
Barbara Nowak, osoba kontrowersyjna, ale doskonale znana i to na terenie całego kraju. Mateusz Małodziński, powiedzmy sobie na wpół anonimowy, mimo że był wicewojewodą małopolskim. Cztery razy brał udział w różnych wyborach, wszystkie przegrał.
Jesteśmy pełni nadziei, że ta kampania wyborcza będzie skuteczna i te wybory pan Małodziński wygra i zajmie miejsce po Bogdanie Klichu. Trzeba też zadać sobie pytanie, skąd bierze się ten cały ambaras czyli konieczność przeprowadzenia uzupełniających wyborów. Bogdan Klich jest w Waszyngtonie, w miejscu gdzie nie powinien się znaleźć ze względu na to, co mówił o dzisiejszym prezydencie Stanów Zjednoczonych, Donaldzie Trumpie.
To rzeczywiście było tak, że, Barbara Nowak chciała występować dumnie pod szyldem partyjnym, a partia zdecydowała, że niby to będzie kandydat obywatelski i stąd nie Barbara Nowak a Mateusz Małodziński?
Jeżeli pytamy o to, co kierowało danymi osobami w danym momencie, to warto bezpośrednio im zadać pytanie. Proszę dać szansę pani Barbarze Nowak. Niech pani Barbara Nowak odpowie na pytania, które pan kieruje pod moim adresem. Już tak wiele w mediach powiedziano, co pani Barbara Nowak myślała, co pani Barbara Nowak powiedziała. Proszę zapytać zainteresowaną i tak będzie najprościej.
Muszę jeszcze raz powtórzyć bardzo wyraźnie: nie było tutaj żadnego konfliktu, nie było tutaj żadnej kłótni, nie było tutaj żadnego sprzeciwu. O tym niestety pisały media. Te informacje, które podano w mediach, powołując się na jakichś informatorów z wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości, to informacje wyssane z brudnego palca.
Zostawmy politykę w wymiarze partyjnym, przejdźmy do spraw infrastrukturalnych. Prośba o komentarz, to jest informacja sprzed kilkudziesięciu minut. Przeczytam informację: „audyt w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego przeprowadzony na zlecenie Krajowej Administracji Skarbowej wykazał stratę przekraczającą miliard złotych. Jej przyczyną było omijanie przepisów dotyczących postępowań o zamówieniach publicznych. Do prokuratury trafiło doniesienie o możliwym popełnieniu przestępstwa w Generalnym Inspektoracie Transportu Publicznego w czasie, kiedy instytucja była kierowana przez Alvina Gajadhura. Chodzi o wielokrotne przekraczanie uprawnień przez kierownictwo tej instytucji”.
Otóż Krajowa Administracja Skarbowa, na którą tutaj powołują się w informacjach dziennikarza Onetu, w 2020 roku przeprowadziła bardzo szczegółowe badanie procesu przejęcia systemu poboru opłat na drogach krajowych, bo tego dotyczy ten problem, od samych właścicieli samochodów powyżej 3,5 tony, czyli od samochodów ciężarowych. To badanie przeprowadzono i tam wskazano tylko i wyłącznie kilka uchybień. Dzisiaj Krajowa Administracja Skarbowa stwierdza, że nastąpiły jakieś działania, z powodu których państwo utraciło miliard złotych. W tamtym czasie nie tylko Krajowa Administracja Skarbowa, ale wszystkie powołane do tego służby badały ten proces, a cały proces przejęcia był transparentny i kontrolowany. Na między innymi mój wniosek roztoczono nad całym tym procesem parasol służb. Instytucje odpowiedzialne chociażby za przetargi, za interpretację prawa brały udział w tym procesie bezpośrednio. Czekamy, co konkretnie tutaj sformułuje Krajowa Administracja Skarbowa i co spowodowało taką różnicę, że oto między ‘20 a ‘25 rokiem okazało się, że doszło do jakiś uchybień powodujących znaczne szkody w budżecie państwa.
Ile kierowcy powinni płacić za badanie techniczne pojazdu? Od dwudziestu lat ta stawka wynosi 98 złotych. Ministerstwo Infrastruktury chce podnieść stawkę. Właściciele stacji mówią, że ten poziom to jest 260 złotych za badanie techniczne.
To jest problem, który rozważany już jest od wielu lat. Ostatnio na posiedzeniach sejmowej Komisji Infrastruktury mamy okazję nad tym bardzo mocno dyskutować. Kiedy pełniłem funkcję ministra, kilkakrotnie odebrałem protesty pod budynkiem ministerstwa, protesty właścicieli stacji kontroli pojazdów wobec tego, że nie decyduję się na podniesienie tejże stawki. Moi poprzednicy, obojętnie z którego rządu, też nie decydowali się przez kilkanaście lat na podniesienie tych stawek. Dlaczego? Zwrócę uwagę, że w 2006 roku stacji kontroli pojazdów było około, jak dobrze pamiętam, tysiąca. W 2024 roku stacji kontroli pojazdów jest 5440. Co pięć lat przybywało około pięćset stacji kontroli pojazdów, co oznaczało, że ta działalność biznesowa jest działalnością opłacalną. A dlaczego? Bo w sposób nieprzewidywalny rosła liczba samochodów na naszych drogach, a tym samym zwielokrotniały się wpływy.
Ale z drugiej strony dwadzieścia lat temu płaca minimalna wynosiła 820 złotych. Jak Prawo i Sprawiedliwość dochodziło do władzy – 1750. Dzisiaj 4666.
Mam w pamięci informacje ze strony właścicieli kontroli pojazdów, które zostały przekazane na ostatnim posiedzeniu Komisji Infrastruktury, w ubiegłym tygodniu. Otóż właściciele stacji kontroli pojazdów powiedzieli, że oto po ich analizach opłata teoretycznie powinna wynosić 555 złotych za badanie techniczne pojazdu. To kwota wynikająca z wzięcia pod uwagę wszystkich wskaźników inflacji i wzrostu płac i tak dalej. Ale też powiedzieli wyraźnie, że oni zadowolą się kwotą 260 złotych. Wiceminister infrastruktury obecny na posiedzeniu na to odpowiedział: zgadzamy się, że podwyżki powinny być. Czyli potwierdził, że podwyżki będą. Na jakiej wysokości? Tego nie wiemy, ale warto tutaj o jednej rzeczy powiedzieć. To nie jest moim zdaniem tak, że wybudujemy sobie stację kontroli pojazdów, a państwo nam zapewni taki poziom opłat za badanie techniczne, które spowoduje, że się to będzie opłacało. Tak nie może po prostu być. Należy znaleźć inne rozwiązanie. Być może trzeba by było ustalić górny limit i pozwolić stacjom kontroli pojazdów wyznaczać kwoty niższe. Dzisiaj, mimo tego, że to jest 98 złotych, to na niektórych stacjach kontroli pojazdów jeszcze kierowcy, którzy przyjeżdżają z okresowym badaniem technicznym, otrzymują jakieś bonusy od właściciela stacji. Trzeba pamiętać, że tylko sześć państw Unii Europejskiej ma coroczne badania techniczne pojazdów, pozostali co dwa lata. Może w tę stronę należy iść, to należy rozważyć.