Nie wiadomo, jak wielu Żydów było w Polsce oskarżanych o zabijanie chrześcijańskich dzieci, wiele dokumentów procesowych nie zachowało się do dzisiaj, wiadomo, że podobne oskarżenia i procesy były powszechne w całej chrześcijańskiej Europie już od XII wieku.
Prym wiodła tu Anglia – zauważa dr Przemysław Zarubin z Instytutu Judaistyki UJ, adiunkt w Muzeum Krakowa (oddział Stara Synagoga) – „Pierwszy był William z Norwich w 1144 roku, później Harold z Gloucester, Hugon z Lincoln i wielu, wielu innych. Później te oskarżenia przeniosły się także do Europy kontynentalnej”.
Oskarżenia o zabijanie chrześcijańskich dzieci bardzo często podsycane były przez lokalnych księży, dzieci uznawane były za męczenników za wiarę, stawały się błogosławionymi i świętymi. Wierni pielgrzymowali do miejsc ich kaźni.
Dr Zarubin: „Często było tak, że miejscowy duchowny, dajmy na to biskup, eryguje nowy kościół, tworzy zręby nowej administracji kościelnej. To nowe miejsce musi być atrakcyjne dla wiernych. Oni muszą chcieć do tego miejsca pielgrzymować. Co trzeba więc zrobić? Trzeba znaleźć jakiegoś męczennika. A nie ma nic lepszego, niż zamęczone dziecko, które zginęło za wiarę – zostało brutalnie zamordowane przez Żydów”.
To umacniane przez Kościół przeświadczenie o tym, że Żydzi zabijają dzieci, było niezwykle silne wśród chrześcijan aż do połowy XX wieku. Żydzi mieli potrzebować krwi dla celów rytualnych.
Dr Zarubin: „to był element odegrania pasji chrystusowej, czyli odegrania elementów związanych ze śmiercią Jezusa na krzyżu. W niektórych legendach pojawia się motyw, że Żydzi krzyżują chłopczyka i zadają mu rany kłute”.
W krwi niewiniątek Żydzi mieli też obmywać swoje dzieci i samych siebie (mieli jej używać „w celach kosmetycznych”, by zmywać z siebie tzw. foetor judaicus – „smród żydowski”), chrześcijańska krew miała im też być potrzebna do wypieku macy na święto Paschy…
Nie wiadomo, jak wielu Żydów zginęło przez te absurdalne oskarżenia, na pewno jednak liczba ofiar była tu znacznie mniejsza, niż w przypadku pogromów towarzyszących wyprawom krzyżowym w XI i XII wieku. Mordy dokonywane przez krzyżowców nazywane są dziś przez Żydów „pierwszym Holokaustem”.
Dr Zarubin: „Krzyżowcy zdawali sobie sprawę z tego, że wyprawa do Ziemi świętej jest niebezpieczna i może się nie udać, wychodzili z założenia, że Żydzi to też są wrogowie Chrystusa. Po co więc iść walczyć z Saracenami, skoro można przysłużyć się Bogu tu, na miejscu? Rzeczywiście francuskie, niemieckie, a później też czeskie gminy żydowskie doznały wtedy strasznych zniszczeń. Ludzie byli mordowani setkami i tysiącami, gminy były rabowane, domy palone. To były pierwsze masowe pogromy żydowskie w historii”.
Później pogromy i wygnania zdarzały się często. Żydzi byli oskarżani o wspieranie wrogów, roznoszenie zarazków, celowe zatruwanie studni. W XIV wieku, gdy Europą wstrząsnęła epidemia dżumy – to Żydzi powszechnie obwiniani byli za jej sprowadzenie.
Nie zawsze jednak potrzebny był pretekst w postaci epidemii. W całej Europie powszechne były oskarżenia wobec Żydów o profanację hostii, bezczeszczenie ciała Chrystusa. Mieli namawiać chrześcijan do kradzieży monstrancji, odkupywać ją od nich i nakłuwać ostrym narzędziem…
Dr Zarubin: „Modelowa wersja tej legendy zakładała nakłuwanie hostii, aczkolwiek zdarzało się, że Żydzi oskarżani byli o profanację, bo krzywo spojrzeli na księdza idącego z procesją albo tak się księdzu wydawało”.
O nienawiści, z jaką kler katolicki odnosił się do Żydów, świadczą też tzw. Judensau, w dosłownym tłumaczeniu – „żydowskie maciory”. Umieszczane w kościołach (choć nie tylko) obsceniczne, dehumanizujące przedstawienia Żydów ssących sutki świni, zaglądających jej pod ogon, a czasem nawet spółkujących z nią.
Dr Zarubin: „Judensau najbardziej rozpowszechnione były w krajach niemieckojęzycznych. W Polsce najwięcej tych wizerunków można było znaleźć na Śląsku. Prawdopodobnie właśnie ze śląska pochodził rzemieślnik, który wyrzeźbił ten haniebny wizerunek w kaplicy świętego Andrzeja w Archikatedrze Gnieźnieńskiej”.