Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Czy komicy są smutni? Krzysztof Piasecki o kulisach pracy satyryka

Krzysztof Piasecki, znany artysta kabaretowy i satyryk, w swojej książce "Moje przypadki" otwiera drzwi do świata pełnego anegdot, wspomnień i refleksji, które bawią, wzruszają i skłaniają do myślenia. W rozmowie z Sylwią Paszkowską ujawnia wiele historii, które pokazują zarówno jego życiową drogę, jak i kulisy pracy satyryka.

Nieśmiałość i poczucie humoru

Zaskakująco, Piasecki zaczynał jako człowiek nieśmiały. To, co dla wielu byłoby przeszkodą, stało się jego siłą napędową.

Pamiętam, że byłem nieśmiały całe lata. Na scenie byłem śmiały, ale gdy schodziłem, wracała nieśmiałość - mówi Krzysztof Piasecki.

Obserwacja świata i ludzi, charakterystyczna dla osób nieśmiałych, pozwoliła mu kreować błyskotliwe żarty i skecze, które zyskały uznanie widzów.

Poczucie humoru odziedziczył po ojcu – człowieku z niezwykłym dystansem do rzeczywistości. Przytacza wiele ciekawych anegdot, opisujących jego humor, które również były dowodem na to, jak ważną rolę humor pełnił w jego rodzinie.

(cała rozmowa do posłuchania)

Dużo się mówi o depresji komika. Czy to prawda, że osoby, które są zawodowymi satyrykami, są smutne? Krzysztof Piasecki zaznacza, że prywatnie jest taki sam, ja na scenie:

Lubię się śmiać nawet podczas pisania skeczy. Jeśli żart mnie bawi, wiem, że ma potencjał. Osoby, które mnie znają, są zdziwione, że jestem taki sam prywatnie i na scenie.

Wspomina jednak innych satyryków, którzy poza sceną byli bardziej poważni, a mogło to wynikać z ich wnikliwego patrzenia na rzeczywistość: "Może ponurość sprzyja obserwacji świata".

W książce nie brakuje opowieści o blaskach i cieniach kariery kabaretowej. Piasecki wspomina czasy świetności, kuriozalne sytuacje, a także współpracę ze Zbigniewem Wodeckim i Andrzejem Zauchą. 

Pojawiają się też osobiste refleksje z życia satyryka:

Tata bardzo chciał, żebym skończył studia. Sam się uparłem, że będę mechanikiem i konstruował samochody. Nie skończyłem studiów, potem miałem kilka lat przestoju i zacząłem kulturoznawstwo, ale też w tym czasie zacząłem występować i zarabiać, więc odpuściłem. Po śmierci taty przeglądałem jego szpargały i zobaczyłem wycięte na mój temat artykuły w prasie. To znaczy, że był dumny, ale nigdy mi tego nie powiedział.

Pod koniec zaskakuje czytelnika opowieścią o swoim synu. Można pogodzić się ze śmiercią dziecka?

Długo to trwało. Po dziesięciu latach poszedłem na terapię, bo już wiedziałem, że jestem na skraju samobójstwa. Terapia mi pomogła. To jakiś cud, bo nie wiedziałem, dlaczego mi to pomaga. Terapeutka powiedziała mi, że jestem gotowy, zapytałem, skąd ona to wie? - "Ma pan już inne oczy". I pomogło.

"Moje przypadki" to nie tylko zbiór anegdot. To również refleksje o sztuce, relacjach międzyludzkich i życiu.

Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (1)

E
EL.
2025-01-10
Dziękuję za tę rozmowę. Słuchałam z przyjemnością. A tak przy okazji Freddie Mercury też był nieśmiały a na scenie - każdy wie.

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię