Dlaczego Stowarzyszenie Wspólne Jutro, a nie wprost przejście do Nowej Lewicy?
- To stowarzyszenie ma być płaszczyzną współpracy dla wielu osób i organizacji, które nie chcą wpisywać się w politykę partyjną. Potrzebujemy zakotwiczenia, ale szukamy pola współpracy z radnymi i innymi osobami, które działają w swoich gminach. Stwierdziliśmy wspólnie, że stowarzyszenie będzie odpowiednim narzędziem.
W Sejmie będzie: Nowa Lewica, Stowarzyszenie Wspólne Jutro, Razem...
- My nie zakładamy nowego koła parlamentarnego. Nie bawimy się w mnożenie takich bytów na polskiej scenie politycznej. Chcemy zmienić nieco nasze podejście do polityki, zmienić nasze metody działania. Teraz stowarzyszenie będzie adekwatnym sposobem. Rozdrobnienie po lewej stronie nikomu nie służy, ale to się wydarzyło.
W Sejmie jest kilka stowarzyszeń i podejrzewam, że w większości są to stowarzyszenia anonimowe dla przeciętnego wyborcy.
- Ale to nie z wyborcami chcemy rozmawiać. Chcemy ich przekonywać do naszych pomysłów wspólnie z innymi organizacjami, dla których partie nie są odpowiednim partnerem. Nie budujemy listy na kolejne wybory. Testujemy nowe metody działania.
Jakieś propozycje nowe dla samorządów? Tę część samorządową w tej propozycji państwo podkreślają.
- Tak. Samorząd jest dla nas bardzo ważny. To tam rozwiązuje się bardzo wiele dużych problemów dla ludzi. Mamy radne miejskie w naszym stowarzyszeniu. Będziemy proponować różne rzeczy. Na razie się utworzyliśmy, mamy za sobą udane debaty. Była debata ekonomiczna, panel polityczny. Przed nami spotkania w różnych miastach i kampania Magdaleny Biejat, która kandyduje na urząd prezydenta RP.
Pani dotychczasowe Razem postawiło na Adriana Zandberga. To nie było żadne zaskoczenie. Jak procentowo podzielą się te głosy między Magdaleną Biejat a Adrianem Zandbergiem?
- Na tym etapie rzucanie liczb w powietrze jest nieodpowiedzialne. Nie mamy początku kampanii nawet. Start Adriana był przewidywalny. Każde środowisko polityczne ma prawo wystawić kandydata, jak zbierze 100 tysięcy podpisów. To robi partia Razem. Nie jest moją rolą, żeby to komentować.
To jest w ogóle czas dla kandydatów lewicowych, biorąc pod uwagę ten rosnący prawicowy populizm?
- Na pewno byłoby nierozsądne, jakby Lewica schodziła z pola bitwy. Naszym zadaniem jest walczyć, przekonywać różne osoby do progresywnej, lewicowej agendy, mówić o naszych propozycjach i realizować je w ramach koalicji. Mamy się też kłócić o nie, jak to konieczne.
Jest pani spokojna w ogóle o przejrzystość samego procesu wyborczego? Myślę tutaj o mediach społecznościowych, o algorytmach Muska.
- To jest problem. Widzimy, jak informacje za pośrednictwem social mediów budują obraz rzeczywistości. Za pomocą algorytmów można manipulować. Widzi to Polska, minister cyfryzacji, Unia. Na tym etapie musimy apelować do internautów, czyli niemal wszystkich, żeby ostrożnie z tego korzystali. Musimy odzyskać niezależność, także cyfrową. To trudny proces. Widzimy, jak to wpływało na wyniki wyborów w wielu krajach.
Przed nami w lutym wybory do Bundestagu. To będzie poligon doświadczalny. Nie podpisałaby się pani pod pomysłem wyłączenia w Europie choćby portalu X, bo takie pomysły już się też pojawiły?
- Takie pomysły się pojawiają. (...) Myślę, że to postulat, z którego istnienia muszą zdawać sobie ci, którzy chcą manipulować wynikami wyborów. Nie może by tak, że giganci cyfrowi nie mają żadnych ram i bezkarnie mogą wpływać na demokrację. Jak nie wypracujemy mechanizmów kontrolnych, może to będzie ostateczne rozwiązanie?
Czyli wyłączenie na terenie Unii Europejskiej?
- Platformy są w stanie nam zagwarantować, że żadne służby, wielkie podmioty nie będą manipulować rzeczywistością i demokracją?
Wczoraj odbył się protest przeciwko edukacji zdrowotnej w szkołach. Czy pani podziela jakieś obawy części rodziców związanych z tym przedmiotem? W ogóle skąd się te obawy w pani ocenie rodzą?
- Sama jestem mamą. Wszystkie takie tematy związane z edukacją są dla mnie bardzo ważne, ale nie podzielam tych obaw. Dzieci i młodzież muszą dbać o swoje zdrowie. Powinni wiedzieć, czym są szczepienia, dlaczego są ważne. Poza oporem pewnej grupy osób aktywnych na Twitterze widzę też opór PSL, pana wicepremiera. Nie wiem, dlaczego PSL stał się taki antyzdrowotny. Boją się badań dla myśliwych, teraz tego, że dzieci się nauczą o swoim zdrowiu. Nie wiem, dlaczego Kosiniak Kamysz, który jest lekarzem, ten zwrot zrobił.
Czyli obowiązkowe zajęcia w szkole w pani ocenie powinny być? Nie tak jak szef Ludowców mówi – nieobowiązkowe?
- Ja uważam, że kwestie zdrowia, higieny, znajomości swojego ciała pod kątem biologicznym są ważne dla dzieci i młodzieży. Chcę, żeby moje dziecko rozumiało, dlaczego powinno się szczepić, dlaczego picie litra słodzonego soku nie jest dobre. To tak potrzebna wiedza, że nie rozumiem tego oporu.
Element wychowania seksualnego budzi wątpliwości.
- To nie jest główny element tych zajęć. Uczenie młodzieży, że mogą nie zgadzać się na różne zachowania, uczenie ich asertywności w mojej ocenie nie jest problemem. Jak dziecko nie wie, że może zostać wykorzystane, nie będzie się potrafiło bronić. Zajęcia będą mieć podstawę programową, są konsultowane. Żadne nieodpowiednie treści nie trafią do dzieci.
W środę krakowska Rada Miasta zajmie się uchwałą w sprawie zmiany w kapitule medalu Cracovia Merenti. Projekt zakłada, że kapitułę będzie tworzył nie jak obecnie prezydent, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i metropolita krakowski, ale tego ostatniego zamieni się na szefa Muzeum Narodowego. To jest taka uchwała incydentalna pod arcybiskupa Jędraszewskiego?
- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że zaangażowanie polityczne arcybiskupa się do tego nie przyczyniło. Ostatnie lata to wiele gorszących wypowiedzi. Także gorszących osoby wierzące. Ta nagroda jest bardzo ważna dla Krakowa. Powinna być ona świecka. Arcybiskup ma swoje sposoby na docenianie osób, które mają zasługi dla Krakowa lub Kościoła. Takie rozdzielenie będzie dobre.
Czyli w ogóle nie powinno być miejsca dla metropolity, bez względu na to, kim on będzie?
- Nie widzę potrzeby łączenia tych przestrzeni. Kościół ma swój sposób funkcjonowania. Mogą nagradzać osoby, które mają zasługi dla nich, dla wiernych. My, świeccy obywatele, mamy prawo, żeby Kraków wyróżniał tych, którzy dla nas są istotni.
Wielokrotnie pytałem jeszcze prezydenta Majchrowskiego o to, kto zamiast metropolity. Dlaczego akurat dyrektor Muzeum Narodowego? Być może dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, może rektor AGH?
- To ważna dyskusja. Nie wskażę, kto powinien być w kapitule. To uchwała złożona przez radnych. Przedstawiciel środowiska muzealnego – dyrektor Wawelu, Muzeum Narodowego – to bardzo ciekawa propozycja. Kraków to miasto kultury i naukowców. Warto z tego korzystać.