Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Edukatorka seksualna o "Babygirl": "To jest dobry film"

„Babygirl” to film erotyczny i boleśnie przekonał się o tym niejeden widz i widzka w trakcie kinowej jego lektury. Nerwowy śmiech i głośne komentarze w odpowiedzi na sceny orgazmu czy akty seksualnej dominacji w duchu porozumienia to – jak się wydaje – w polskich kinach norma. Tymczasem „Babygirl” Haliny Reijn to nie kolejne „50 twarzy Greya” czy „365 dni”. Seks na ekranie nie zawsze musi być tanim efekciarstwem, czasem, jak w tym przypadku, może – zresztą jak w życiu – odsłaniać głęboką prawdę o tym co w codziennym życiu nienakarmione. W Magazynie filmowym Tadeusz Marek rozmawia z dr Alicją Długołęcką - pedagożką, doświadczoną edukatorką seksualną i psychoterapeutką.

Mat. prasow (M2 Films)

Posłuchaj rozmowy Tadeusz Marka z Alicją Długołęcką

Okoliczności fabularne prezentują się tutaj następująco: oto dojrzała kobieta Romy Mathis (Nicole Kidman) wchodzi w romans ze stażystą Samuelem (Harris Dickinson) – brzmi znajomo, prawda? Tyle tylko, w tym miejscu kliszowe rozwiązania dramaturgiczne blakną a w ich miejscu pojawia się relacyjny taniec. W nim zdrada małżeńska (mąż Romy nazywa się Jacob i gra go Antonio Banderas) i hotelowy seks to nie pójście na łatwiznę. Wszystko wierci w głowie i brzuchu.

Tadeusz Marek: „Babygirl” to jest film o seksie, dominacji, czy o potrzebie bycia zaopiekowanym_ą, czy o wszystkim naraz?

Alicja Długołęcka: Pewnie o wszystkim naraz, ale ja bym jeszcze tutaj dodała z takiej perspektywy terapeutycznej, jednak to jest film przede wszystkim o zaufaniu, które było prawdopodobnie kiedyś, nadszarpnięte. Niezaspokojona potrzeba poczucia bezpieczeństwa pozostawiła wielką czarną dziurę.

Kiedy pojawia się czarna dziura, trzeba ją zaklajstrować – to ludzka natura.

Tak, ma się wielką tęsknotę za tym, żeby poczuć się bezpiecznie i żeby można było komuś zaufać. I czasami ta potrzeba daje przestrzeń do tego, żeby związać się z seksualnością.

Czy można byłoby o tym opowiedzieć bez seksu, czy to właśnie seks w „Babygirl” wszystkie te wątki skleja?

Może od razu powiem, że w moim odczuciu to jest dobry film. Patrząc na to, w jaki sposób jest przedstawiona relacja, która jest relacją konsensualną, czyli opartą na zgodzie, w której są wytyczone ramy. Może nie w tak oczywisty sposób, jak w klasycznych relacjach określanych jako BDSM-owe. Tutaj to jest przedstawione w sposób bardzo naturalny, widzimy proces, w którym to porozumienie buduje się w relacji między głównymi bohaterami. Ale właśnie w takich ramach można doświadczać tego bezpieczeństwa i przetwarzać w taki korygujący sposób to, co kiedyś było wielkim zagrożeniem. I myślę, że nie ma w tym nic dziwnego, że temat zaufania i bezpieczeństwa tak często się sprzęga z seksualnością, ponieważ są to bardzo bazowe, pierwotne obszary naszych emocji, tych podstawowych.

Mat. prasow (M2 Films)

Mat. prasow (M2 Films)

Czyli to jest tak, że poczucie bezpieczeństwa w łóżku może przełożyć się na poczucie bezpieczeństwa w życiu. To znaczy, że seks może działać terapeutyzująco. Ważne, żeby seksualność była zaopiekowana…

To zależy co my rozumiemy pod pojęciem seksualności. Ja bardziej bym tutaj znowu położyła nacisk na relacyjność. Czyli, że relacja seksualna, relacja erotyczna może, a nie musi, być relacją, w której jest zbudowana takiego rodzaju bliskość, jakiej nie możemy stworzyć bez bliskości cielesnej i puszczenia kontroli.

Przyłóżmy zatem to, o czym rozmawiamy do filmu „Babygirl”, w którym relacja Romy (Nicole Kidman) i Samuela (Harris Dickinson) staje się swoistym studium ofiarowanym publiczności. Co terapeutka zabiera ze sobą z tego filmu?

Zabiera między innymi taką scenę, w której widzimy kiedy młody mężczyzna uspokaja zlęknionego agresywnego psa. I udaje mu się to. I co ja widzę? Ja widzę w nim, już znając treść całego filmu, kiedy wychodzę z kina, myślę o tej scenie i myślę o dziecku takim, które prawdopodobnie, kiedy było małym chłopcem, samo nie było widziane, nie było do końca otoczone troską i po to, żeby czuło się kochane, widziane, wytworzyło taką umiejętność idealnego wyczuwania potrzeb drugiej istoty, drugiego człowieka. I ja w tym swoim osamotnieniu, jakby byciu niewidzianym, rozpalają tę potrzebę, budując relacje polegające na odzwierciedleniu potrzeb kobiet. Widzę też kobietę, która pozornie ma wszystko, a w jakimś sensie nie ma nic, bo nie ma w sobie zaspokojonej tej podstawowej potrzeby bezpieczeństwa, działając w świecie opartym na hierarchii, na rywalizacji, na patriarchacie, bo to też jest bardzo dobrze w tym filmie pokazane. Ma taką nienakarmioną część, taką niespokojną i bardzo tęskni za poczuciem bezpieczeństwa i ukojenia. I to jest o spotkaniu takich dwojga ludzi, którzy się spotkali. Tak, jak my w życiu trafiamy i bardzo często tak się dobieramy w pary, licząc na to, że znajdziemy to ukojenie. No i film świetnie to pokazuje, co się z ludźmi dzieje, kiedy te potrzeby są pootwierane i wyrażone w relacji seksualnej.

Całej rozmowy posłuchasz w podkaście.

Mat. prasow (M2 Films)

Mat. prasow (M2 Films)

Autor:
Tadeusz Marek

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię