Zapis rozmowy Piotra Kopy z Kazimierzem Koprowskim
Panie przewodniczący, zacznijmy od najważniejszej kwestii, czyli od pierwszego zadania, jakie stanie przed nowo wybranym prezydentem. Zakładamy, że tym prezydentem wybranym na lata 2014-2018 będzie Kazimierz Koprowski. Przychodzi pan do magistratu i pierwsza rzecz, którą musi pan zrobić, to…
Przede wszystkim rozmowa ze skarbnikiem, jaki jest stan finansów. Jako radny mam świadomość i mam te informacje z pierwszej ręki, przede wszystkim w postaci dokumentów, natomiast ta rozmowa ze skarbnikiem jest decydująca co do kształtu ewentualnych późniejszych decyzji w kontekście starania się o środki, udziału własnego, w ogóle możliwości inwestycyjnych i remontowych miasta. Od pieniądza wszystko zależy.
Ma pan świadomość, jaki jest stan finansów. Więc jaki on jest według pana?
Przede wszystkim mamy potężne zadłużenie, natomiast widzimy również, jeśli chodzi o dochody - po tych rozmowach wstępnych chociażby na ostatniej sesji ściągaliśmy troszeczkę środków z dochodów miasta – że zupełnie inaczej ten budżet może wyglądać na koniec roku, zwłaszcza że wtedy rozlicza się inwestycje i remonty, które są prowadzone. Przede wszystkim problem polega na tym, ile tych inwestycji rozliczymy skutecznie, ile zostanie zakończonych, a ile zostanie do wykonania ewentualnie czy do dokończenia na rok przyszły. I to będą determinanty jakichkolwiek decyzji późniejszych. Tak jak powiedziałem, przede wszystkim przygotowania stosownych projektów, jeśli chodzi o aplikowanie o nowe środki. Pozyskanie środków zewnętrznych będzie podstawowym kierunkiem rozwoju tego miasta oprócz wielu innych działań.
Jeśli chodzi o diagnozę problemów mieszkańców, to co najbardziej doskwiera tarnowianom według pana?
Szczerze powiedziawszy, bieda. Przede wszystkim zmniejszające się dochody. To widzimy po rozmowach z kupcam. Mówią wyraźnie: Niestety, społeczeństwo tarnowskie kupuje coraz mniej, a więc spadają dochody w rodzinach.
Czy zatem prezydent Tarnowa Kazimierz Koprowski ma jakieś pomysły, jak temu zaradzić?
Najważniejszą sprawą będzie zrewidowanie budżetu miasta Tarnowa, stworzenie takiego swoistego audytu tego stanu. Z całą pewnością będziemy musieli pomóc tym najuboższym, zastanowić się, jak pomóc tym, którzy nie są w stanie radzić sobie z codziennym życiem.
Ale to trochę sprzeczne z tym, co pan powiedział wcześniej. Budżet miasta nie jest przecież z gumy, a pan mówi, że chciałby pomóc tym najbiedniejszym.
Jedno z drugim się absolutnie nie kłóci. Budżet miasta Tarnowa ma to do siebie, że się go konstruuje w specyficzny sposób. Pierwszą decyzję podejmuje prezydent miasta, ostateczną podejmują radni. Możliwości manipulowania przy budżecie tegorocznym są niewielkie albo żadne. Natomiast wiemy doskonale, że na 15 listopada obecna władza ma opracować projekt budżetu. Z tym projektem budżetu trzeba się będzie zapoznać. Biorąc pod uwagę różnego rodzaju sytuacje, które w Tarnowie występują, chociażby z jednej strony realizowane inwestycje, z drugiej strony biedę mieszkańców, oczekiwania w postaci nowych remontów, chodników czy lepszej komunikacji, z tym trzeba się będzie zmierzyć i zweryfikować projekt budżetu. Ale to już uczyni nowy prezydent i nowa rada.
W pierwszej kadencji prezydenta Ścigały był pan wiceprezydentem. Zakładamy teraz, że nie wygrywa pan wyborów. Wygrywa kandydat PO i zwraca się do pana z propozycją, żeby objął pan posadę wiceprezydenta Tarnowa. To jest godne rozważenia?
Wiemy doskonale, że jeśli zostanę wybrany radnym, dla dobra mieszkańców trzeba będzie współpracować w Radzie i nieważny jest kolor ugrupowania politycznego. Natomiast co do podjęcia współpracy, PO ponosi odpowiedzialność jako współkoalicjant za to, co się w Tarnowie zdarzyło, również ponosi odpowiedzialność za inwestycje miejskie, bo przedstawiciel tego ugrupowania pełnił nadzór nad tym. Dopóki te sprawy nie zostaną ostatecznie wyjaśnione, o jakiejkolwiek współpracy nie ma mowy na tym poziomie, o którym pan mówi. Poza tym bycie zastępcą prezydenta nie jest żadnym celem samym w sobie i szczytem moich marzeń. Wiele ugrupowań prawicowych postawiło moją osobę jako kandydata na prezydenta i ja służę swoją osobą, zwłaszcza że moi synowie wyemigrowali z Tarnowa i z żoną mamy wystraczająco dużo czasu, żeby go poświęcić dla tego miasta. Służę swoją osobą, wykształceniem, doświadczeniem, swoim czasem przede wszystkim, aby to miasto wreszcie spożytkowało z mojej osoby to, co jest najcenniejsze.
Na ile głosów PiS liczy w nowej radzie miejskiej?
Zdecydowaną większość, żeby móc decydować o wielu sprawach i o kształcie tych spraw w przyszłej radzie miejskiej. I o kształcie Tarnowa.