Czy powinniśmy cokolwiek w uchwale krajobrazowej w Krakowie zmieniać?
W zakresie nośników reklamowych jesteśmy na bardzo dobrej drodze. Są takie obszary, gdzie mogłoby ich być troszeczkę mniej.
Natomiast to, co się dokonało w centrum miasta, w tych najcenniejszych obszarach, to jest ewidentnie bardzo dobry kierunek. Muszę powiedzieć, że tak jak różne rozwiązania wprowadzane przez urzędników w mieście budzą różne dyskusje i są różnie oceniane, to tutaj odbiór powszechny jest niezwykle entuzjastyczny.
Powiem więcej. W ostatnich latach dość dużo jeździłam po Polsce, często jeździłam do Warszawy. Pierwsza podróż do Warszawy po zmianach, które dokonały się w Krakowie, była dla mnie pewnym wstrząsem. Warszawa nie ma uchwały krajobrazowej. To miasto wygląda strasznie pod względem liczby różnych śmieci wizualnych, które się pojawiają w przestrzeni publicznej. Kraków dokonał wielkiego kroku w bardzo dobrym kierunku, który cieszył się bardzo dużym poparciem społecznym.
Wczoraj urzędnicy zaprezentowali radnym nowe proponowane zmiany w Uchwale Krajobrazowej. Chodzi m.in. o to, żeby w Krakowie dopuścić wieszanie billboardów o wymiarach od 5 do 9 metrów. To poluzowanie czy raczej doprecyzowanie?
Nie wiem dokładnie, jaka była intencja. Bardzo bym chciała wiedzieć, kto stoi za takimi rozwiązaniami i w czyim interesie są. Jeżeli są to poluzowania, to w czyim interesie one są dokonywane.
Generalnie rzecz biorąc, żyjemy wszyscy bardziej w świecie wirtualnym, jeżeli chodzi o przekaz i o informacje. Informacje o różnych propozycjach zakupowych znajdujemy w sieci, która jest tym przepełniona. Wydaje mi się też, że w związku z tym ta nasza przestrzeń, ten świat realny powinien być od tego uwolniony.
Nie ma tutaj uzasadnienia, żeby ten trend kontynuować. Wiem, że oczywiście były na ten temat dyskusje. Niestety czasy się zmieniają, w związku z czym wszyscy musimy się do tych czasów dostosowywać.
Nadmiar reklamy w przestrzeni publicznej jest odebraniem nam pewnych, można powiedzieć, nawet praw obywatelskich: prawa do braku informacji wizualnej w momencie, kiedy jesteśmy w przestrzeni publicznej.
Z jakiej racji mamy to oglądać? Ile kosztuje kurczak w hipermarkecie? Nie interesuje mnie to. Chcę, żeby moje oczy odpoczęły, żeby zobaczyły architekturę, żeby zobaczyły drzewo, żeby zobaczyło ludzi dookoła, a nie ciągły przekaz i ciągłe nakłanianie do zakupów.
Bardzo mocno pewne kwestie forsowali drobni przedsiębiorcy. I według planów przedstawionych przez urzędników ci drobni przedsiębiorcy będą mogli wywieszać szyldy na posesjach, nieduże szyldy. To dobry kierunek?
Jeżeli chodzi o szyld informujący o konkretnym miejscu, w którym coś się dzieje, to jest to dość zrozumiałe, bo trudno się bez tego obejść. Natomiast jest kwestia taka, żeby to było zrobione zgodnie z pewnym porządkiem i żeby nie było nachalne.
Natomiast to, co nas bardziej niepokoi, szczególnie na obszarze Starego Miasta, to są różnego rodzaju reklamowe interpretacje polegające na odgrywaniu określonych scen, na osobach, które się pojawiają poprzebierane, czy z jakimiś ulotkami, kiedyś były z parasolkami. To jest dowód na to, że naszą uchwałę krajobrazową można obchodzić.
Dużo kontrowersji budził czas wyborów do samorządów, wyborów parlamentarnych, prezydenckich. Kolejne wybory nam się zbliżają. Już ma nie być dużych stelaży z wizerunkami polityków, hasłami wyborczymi. One rzeczywiście w ostatnich latach brudziły miasto, brudziły tę przestrzeń miejską?
Zawsze jak zbliża się czas wyborów, jest to napięcie społeczne. Jesteśmy zaangażowani, patrzymy na pewne postacie, na twarze, skojarzymy ich z jakimiś działaniami. Jest to, uważam, poniekąd normalne i zrozumiałe.
Natomiast bardzo mnie razi to, że stoją słupy, na których te twarze już na takich mocno wyblakłych plakatach dalej straszą. Jeżeli chodzi akurat o słupy ogłoszeniowe, na których dużo jest tego typu plakatów, to ta sprawa powinna być bezwzględnie uporządkowana.
A miasto powinno pobierać opłatę reklamową? Taki pomysł również się pojawił.
Nie, bo to raczej jest kwestia tego, że jest przedsiębiorca z branży reklamowej, który i tak płaci podatki. Więc nie bardzo widzę przyczyny, dla których ktoś miałby jeszcze dodatkowo ponosić jakieś obciążenia.
Natomiast zawsze jest to otwarcie furtki, że zapłacimy, miasto na tym zarabia. Będziemy słyszeć: dajcie spokój, zostawmy te plakaty, zostawmy te billboardy, miasto ma z tego przychód. To nie są dobre rozwiązania, bo one potem niestety będą generowały znowu chaos, od którego żeśmy się uwolnili i myślę, że powinniśmy to naprawdę docenić.
Bardzo bym chciała wiedzieć, jeżeli to by się miało zmienić, w czyim interesie się to zmienia, dlaczego się to zmienia, co takiego na tym mamy zyskać.
Ani kroku wstecz, jeżeli chodzi o te regulacje?
Ani kroku wstecz, natomiast kilka kroków do przodu zawsze się przyda.