Jak zmieni się przestrzeń wystawiennicza w Muzeum Auschwitz?

Jak w tych ostatnich latach, a nawet dekadach, zmieniło się podejście do odbioru tego, co jest prezentowane w Muzeum Auschwitz oraz sama sama przestrzeń wystawiennicza? Na co kładą nacisk przewodnicy?

Siłą Miejsca Pamięci Auschwitz jest autentyzm i ochrona tego autentyzmu jest częścią misji Muzeum, które powstało z woli ocalałych.

To jest niesłychane, kiedy mówimy o tym osiem dekad później, ale mamy relacje ocalałych, którzy mówią, że jeszcze w obozie, już pod koniec 1944 roku, gdy już wiedzieli, że ta historia dobiega końca, myśleli, co z tym miejscem zrobić. Później, po wyzwoleniu, część z nich musiała być tu na miejscu, ponieważ była tak wycieńczona i tak chora, że musieli przejść przez pewien proces leczenia w szpitalach, które były na terenie byłego obozu. Część ocalałych została tutaj po to, żeby coś z tym miejscem zrobić. Zaczęli zbierać dokumenty, które jeszcze gdzieś leżały na ulicach – te dokumenty, których Niemcy nie zniszczyli. W magazynach było jeszcze wiele osobistych przedmiotów należących do ofiar. Gdyby oni podjęli wtedy decyzję, że to wszystko trzeba spalić albo wszystko zburzyć, pewnie nikt z nas nie mógłby ich winić. Zło, które się tu dokonało, którego oni doświadczyli, dałoby im pewne prawo do podjęcia decyzji, że tego miejsca ma nie być. Oni uznali, że powinna tu powstać instytucja pamięci, która dziś jest Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau, działa od połowy 1947 roku i autentyzm jest najważniejszą częścią misji.

Piotr Cywiński: W nauczaniu o Auschwitz za dużo jest historii, za mało obywatelskości Piotr Cywiński: W nauczaniu o Auschwitz za dużo jest historii, za mało obywatelskości

Ludzie przejeżdżają tutaj po to, żeby zobaczyć to miejsce, przejść tymi samymi drogami, wzdłuż rampy, gdzie dokonywano selekcji, wejść do bloku czy baraku i zobaczyć, jak wyglądały prycze obozowe, przejść przez plac apelowy, budynek komory gazowej, stanąć przed ścianą śmierci. My objaśniamy ten autentyzm.

Tu nie znajdziesz multimedialnych nowości wystawienniczych i audioprzewodników

Wystawa, która jeszcze funkcjonuje w muzeum, a powstała w roku 1955 – jej autorami byli ocalali. Ona skupia się i na ludziach, ponieważ widzimy stykowe zdjęcia więźniów, ale widzimy także stosy butów, bucików dziecięcych, walizek, naczyń kuchennych. Z jednej strony pokazuje doświadczenie zagłady i coś, co było dla nich szokujące: ta skala, kiedy Auschwitz stawał się już obozem zagłady, a jednocześnie obozem koncentracyjnym. Są też wystawy poświęcone właśnie człowiekowi: rejestracji, dniu życia więźnia, wystawa o głodzie, o losie dzieci, warunkach życia. Ekspozycja, którą oni stworzyli, stara się po prostu objaśnić i teren, i to ludzkie doświadczenie. To, co my robimy w tej chwili, pracując nad zmianą nowej wystawy głównej, to jest oparcie się na tym, co zostawili nam ocalali.

Mamy nadzieję, że pierwsza część nowej wystawy głównej, zostanie udostępniona pod koniec tego roku, a kolejne będą otwierane za dwa i za cztery lata. Ta wystawa bazuje na tym, jaką ideę chcieli nam przekazać ocalali. Nie robimy rewolucji, tylko robimy ewolucję. Są nowe narzędzia wystawiennicze, nowe sposoby narracji, ale bardzo chcemy to zachować, aby wystawa w żaden sposób nie była nadrzędna wobec miejsca. Wystawa ma objaśnić miejsce. Nie będzie tutaj, i nie ma, i nie będzie multimedialnych fajerwerków, przeróżnych nowych muzealniczych narzędzi, które mają angażować odwiedzającego. My służymy temu miejscu i autentyzm miejsca i autentyzm historii ludzi, którzy tutaj cierpieli mają się złożyć na to, jak o tym opowiadamy.

Głównym przekaźnikiem tej historii są dla nas przewodnicy. System, który zbudowaliśmy w Muzeum Auschwitz jest taki, że o historii obozu, historii więźniów, ofiar opowiada przewodnik najlepiej w języku osoby, która tutaj przyjechała. W tej chwili w muzeum pracuje 320 przewodników, którzy oprowadzają w 20 językach.

Nie znam innego muzeum na świecie, gdzie nie jest to robione jakimś urządzeniem technicznym, np. audioprzewodnikiem. Tu rzeczywiście jest człowiek, ekspert, który potrafi o tym miejscu mówić. Tak staramy się budować wystawę. To nie jest wystawa dla odwiedzającego indywidualnego, gdzie można zajrzeć na małe zdjęcie, przeczytać jakieś drobne podpisy. Ta wystawa ma służyć przewodnikowi i grupie, która zwiedza Miejsce Pamięci.

„Z upływem czasu historia II wojny światowej staje się coraz bardziej produktem kultury masowej”

Jak dawny niemiecki obóz koncentracyjny odbiera dziś młodzież i to nowe pokolenie, które nie ma już wśród rodziny, znajomych rodziny, świadków tych wydarzeń? Do niedawna takie historie rodzinne były powszechne. Teraz już coraz mniej ocalałych i bezpośrednich przekazów.

Jesteśmy w czasie wielkiego wyzwania. Musimy próbować znaleźć język, którym będziemy mówić do ludzi młodych. Młodzi ludzie byli 50 lat temu, 20 lat temu i odwiedzają muzeum dzisiaj, ale trzeba zrozumieć jedną ważną rzecz, jak przekazywana jest historia w rodzinach. Historia przekazywana jest zwykle od dziadków: przy świątecznym stole, na wakacjach, po pytaniach wnucząt. Ci młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają dziś do Miejsca Pamięci, to są ludzie, których dziadkowie urodzili się już po wojnie.

Historia drugiej wojny światowej, doświadczenie okupacji, historia Auschwitz, obozów koncentracyjnych, całej tej tragedii zaczyna być historią z podręcznika, z filmu, z jakiegoś produktu kultury masowej. Musimy znaleźć taki język, który weźmie pod uwagę brak tej płaszczyzny, która była dużo łatwiejsza 20 lat temu czy 50 lat temu, kiedy nie trzeba było wyjaśniać pewnych podstawowych pojęć, kiedy wszystko było teoretycznie oczywiste.

„Jeżeli płynie jakaś lekcja z Auschwitz, Holokaustu to taka: brońmy człowieczeństwa” „Jeżeli płynie jakaś lekcja z Auschwitz, Holokaustu to taka: brońmy człowieczeństwa”

Im dalej jesteśmy od wydarzenia historycznego, tym mniej jest ono oczywiste dla kolejnych młodych pokoleń. I jedna rzecz, która też jest ważna, zwłaszcza w kontekście 80. rocznicy wyzwolenia. 27 stycznia możemy tutaj, na miejscu, spotkać się z niewielką, ale z grupą ocalałych.

Kiedyś takie spotkanie z ocalałym, który opowiadał o swoich osobistych przeżyciach było doświadczeniem bardzo wielu uczniów. Dzisiaj to rzadkość. O tym też musimy pamiętać, jak zachować autentyczny głos człowieka w wystawie i aktywności edukacyjnej: w relacjach nagranych, audio, wideo, zapisanych czy z naszych spotkań. Myślę, że jest to wielkie wyzwanie.

Czy na młodych ludziach to miejsce jeszcze wywiera wrażenie? Jak wynika z pana obserwacji?

To jest bardzo subiektywne, bo nie mam szansy porozmawiać z każdym odwiedzającym. To miejsce wpływa na człowieka. Przygotowanie do wizyty jest bardzo ważne i my z takiego edukacyjnego punktu widzenia pracujemy z nauczycielami po to, żeby oni przygotowywali uczniów przed przyjazdem, żeby zadali podstawowe pytania, wyjaśnili, gdzie jedziemy, żeby nie przyjeżdżali tutaj „z marszu”, licząc na to, że ta praca edukacyjna wykona się sama. Im lepiej przygotowana jest grupa, tym bardziej wartościowe będzie to doświadczenie. Mamy bardzo różnych odwiedzających: niektórzy przyjeżdżają rzeczywiście z silną motywacją tego, żeby poznać to miejsce, bo jest dla nich ważne osobiście, ale niektórzy przyjeżdżają tutaj jako turyści.

Oczywiście ludzie bardzo różnie reagują. Czasami te reakcje mogą wynikać z jakiegoś mechanizmu obronnego, to jest trudne doświadczenie. To miejsce jednak zmienia. Nawet jak człowiek przychodzi tu nieprzygotowany, bez refleksji, to spotkanie, zwłaszcza 3-, 4-godzinne zwiedzanie z przewodnikiem to tak duża porcja wiedzy, takie doświadczenie, dzięki któremu rozumie się więcej.

Dla każdego przejście przez „bramę” to emocjonalne wydarzenie – i dla pracownika Muzeum, i dla odwiedzającego

Powiedział pan, że to miejsce zmienia. Jak do tego odnoszą się sami pracownicy? Czy państwo przyzwyczaili się do pracy w tym miejscu?

Ja mogę odpowiadać tylko i wyłącznie za siebie. W Miejscu Pamięci pracuje kilkaset osób i my codziennie tu przychodzimy. Trzeba jakoś to miejsce dla samego siebie oswoić. To nie jest tak, że ja staram się wybudować barierę, która ma mnie całkowicie oddzielić od tej historii – tego nie da się zrobić. My siedzimy w dawnym szpitalu SS, a za oknami jest budynek komory gazowej i krematorium. Ten budynek mija codziennie bardzo wielu pracowników, którzy wchodzą do muzeum; musimy znaleźć sposób, żeby jakoś oswoić dla siebie tę historię i znaleźć tę misję.

"Fotografia odegrała kluczową rolę w zachowaniu pamięci o ofiarach Holokaustu"

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że 80. rocznica wyzwolenia Auschwitz jest tą ostatnią okrągłą rocznicą, w której osobisty udział bierze około 50 ocalałych, byłych więźniów. Czy muzeum na co dzień ma z tymi osobami kontakt, roztacza nad nimi jakąś opiekę?

To jest bardzo skomplikowane pytanie, bo mamy cały wachlarz ludzkich historii. Są tacy, którzy tworzyli muzeum, są tacy, którzy przyjeżdżali zostawiać relacje (czasami mamy kilka relacji danej osoby) albo przyjeżdżali by jeszcze coś dopowiedzieć. Są też i tacy, którzy nigdy więcej nie chcieli tutaj postawić stopy. My o takich osobach oczywiście nie wiemy. Znowu musiałbym wejść trochę głębiej w tematykę historii, także historii Polski Ludowej i muzeum, które funkcjonuje za Żelazną Kurtyną. Bardzo wielu ocalałych z Auschwitz rozpierzchło się po świecie i przez wiele lat czy dekad oni z przyczyn polityki światowej i tym, że Polska była po tej stronie Żelaznej Kurtyny, a nie gdzie indziej, nie mieli nawet dostępu do Miejsca Pamięci. Żyli gdzieś w Australii, Stanach Zjednoczonych, w Izraelu oczywiście, w południowej Afryce, w Wielkiej Brytanii, w Niemczech i nie mieli kontaktu z muzeum jako instytucją albo mieli kontakt dużo trudniejszy niż na przykład teraz.

Łatwiej nam, jako muzeum, mieć kontakt z ocalałymi, którzy mieszkają w Polsce albo w Europie. Często pada pytanie, ilu jeszcze jest ocalałych? Nikt tego nie wie. My też nie możemy mieć kontaktu ze wszystkimi. Z tymi, z którymi możemy, mamy kontakt. W naszym archiwum jest takie specjalne biuro do kontaktu z ocalałymi, którzy wracają i zostawiają kolejne relacje. Najbardziej poruszające, gdy pozostawiają nam swoje najcenniejsze pamiątki, dokumenty, przedmioty, które do nich należały. Te przedmioty cały czas trafiają do archiwum i do zbiorów Miejsca Pamięci.

Muzeum jest zawsze otwarte nie tylko do kontaktu, ale jeżeli jakikolwiek ocalały zadzwoni, chce przyjechać z rodziną – zrobimy wszystko, żeby jak najbardziej ułatwić taką wizytę. To jest to, co możemy zrobić. Są tacy ocalali, którzy z bardzo różnych przyczyn osobistych, nie chcą tu wracać, nie chcą mieć kontaktu z tym miejscem i taki wybór też musimy uszanować.