Kot, który lubi Bacha

Słuchaczka Radia Kraków napisała, że często słucha w domu muzykę Bacha i melodie te kojarzą się jej kotu dobrze. „Może tak być, bo koci słuch rozpoznaje drgania fal akustycznych i je sobie segreguje na kategorie mniej przyjemne, bardziej przyjemne lub bardzo, bardzo przyjemne” – tłumaczy dr Wojciech Kujawski. „Koty mniej zwracają uwagę na to, jak zachowują się inni domownicy. To indywidualiści. Inaczej reagują zwierzęta stadne typu konie czy owce, inaczej psy. Często widzimy koty siedzące na parapecie w czasie burzy. Szyba odbija dźwięk i jeszcze go wzmacnia. Co robią wtedy psy? Często czekają pod kanapą lub w łazience i przeczekują” – dodaje.

Owady i ptaki – jak zbadać ich reakcje na hałas?

„Fale akustyczne mają dużo szerszy zakres niż to, co my słyszymy. Jest zjawisko echolokacji. Zwierzęta w tym otaczającym świecie odnajdują się dużo sprawniej. My oczywiście nie możemy sprawdzić reakcji owadów, ale są do tego specjalne urządzenia” – mówi Łukasz Lis, entomolog

Naukowcom udało się na przykład nagrać dźwięk pająka budującego swoją sieć.

Owady mogą mieć „uszy”niemal na każdej części ciała, z wyjątkiem głowy. To rodzaj takich bardzo czułych radarów – wskazuje nasz gość. Wiele owadów, dzięki tym otworom, nauczyło się na przykład unikać swoich naturalnych wrogów, na przykład nietoperzy. Inne nauczyły się nawet „mylić” drapieżnika.

„Tak mają właśnie pasikoniki i niedźwiedziówkowate. Potrafią swojemu wrogowi niejako zepsuć nawigację, wydając określone dźwięki”

Okazuje się też, że ptaki mieszkające w miastach wydają wyższe dźwięki niż ich kuzyni spoza ośrodków miejskich po to, by „przedrzeć się swoim komunikatem przez gąszcz dźwięków”. „ Muszą nadawać na trochę wyższych częstotliwościach”.

Urządzenia ultradźwiękowe – skuteczne, ale… szkodliwe?

Na rynku mamy urządzenia ultradźwiękowe, które emitują wysokie dźwięki i mogą m.in. spłoszyć psa lub powstrzymać go przed szczekaniem. Czy taki emiter może być szkodliwy dla zwierzęcia – pytają słuchacze Radia Kraków.

„Wszystkie emitery dźwięków, w tym również ultradźwięków, muszą spełniać określone normy, czyli nie mogą być szkodliwe dla zdrowia. Natomiast ich skuteczność jest ograniczona” – odpowiada dr Wojciech Kujawski.

„Oczywiście, że część zwierząt przestraszy się jak każdego innego dźwięku. Gdybym wyszedł na podwórko z patelnią i tłuczkiem i uderzył, to na pewno większość zwierząt też by się przestraszyła... Po czym po chwili się przyzwyczai” – mówi nasz gość.

Dr Kujawski dodaje, że ultradźwięki są takim najczęstszym odstraszaczem i dla owadów, i dla małych zwierząt, bo kojarzą się z napastnikiem. „Kojarzą się ze świstami, które wywołują oddychające zwierzęta drapieżne, które gdzieś tam się skradają. My tych dźwięków nie słyszymy, ale małe zwierzęta doskonale te wysokie tony wysłuchują”.

Świetny i strategiczny słuch jelenia

Goście audycji zgodni są co do jednego – jelenie mają świetny słuch i wykorzystują go wychwytywania zagrożeń bardziej niż wzrok, bo ten jednak jest słabszy. „Ich uszy są bardzo ruchliwe. One dosłownie obracają się jak radar, jak satelity, zbierając bardzo różne pasma dźwięków, ponieważ słyszą te niższe i te wyższe” - tłumaczy Jolanta Jurkiewicz-Azab.

Zwierzęta te potrafią też słyszeć dźwięki z bardzo dużej odległości, co już wcześniej pozwala im zareagować na potencjalne zagrożenie. Stąd widok łani prowadzącej swoje stado nie powinien nas dziwić. My jeszcze niczego nie słyszymy, a ona? „Ona już wychwytuje pewne informacje i zaczyna się ten proces właśnie analizowania, zbierania dodatkowych informacji, czy ruszamy, dosłownie, z kopyta, czy to jest tylko złamana gałązka” – podkreślali eksperci w studiu Radia Kraków.

Huk petard i fajerwerków? Jak pomóc spanikowanemu zwierzęciu?

Medycyna i ludzka i weterynaryjna ma cały zasób środków anksjolitycznych, czyli przeciwlękowych, uspokajających, które możemy zastosować – poleca dr Kujawski. „Jest wiele suplementów, czyli preparatów, które w naturalny sposób z substancjami roślinnymi potrafią tonizować trochę układ nerwowy. Potrafią spowodować, że nie dochodzi u zwierzęcia do takiego przebodźcowania. Wyciągi z zielonej herbaty, wyciągi z mleka, kazeiniany, teanina, różnego rodzaju substancje naturalnie uspokajające, również waleriana, kozłek lekarski, który przecież ją zawiera” – proponuje nasz ekspert.

Można zastosować też preparaty adaptogenne, które możemy stosować. O jednym trzeba jednak pamiętać – te wszystkie środki należy podawać zwierzęciu co najmniej przez połowę miesiąca. „Jeżeli przeoczyliśmy ten moment albo znaleźliśmy się w miejscu, w którym nie spodziewaliśmy się, że będą strzelać petardami, to wtedy oczywiście lekarz weterynarii, po zbadaniu zwierzęcia, może dobrać jakąś kompozycję leków jedno lub wieloskładnikowych, które osłabią tę wrażliwość” – mówi dr Kujawski.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji: