Wie pan może, gdzie ukrywa się pana partyjny kolega z obecnej i poprzedniej partii, czyli Marcin Romanowski?

- Ja zadam pytanie, gdzie przebywa Donald Tusk, Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński? Pewnie się gdzieś poruszają. Mamy posiedzenie Sejmu w tym tygodniu. Nagonka na Marcina Romanowskiego polegała na próbie zatrzymania go. Politycy są w różnych miejscach kraju. Jak się nie pojawi na posiedzeniu Sejmu, nie będę zdziwiony.

Donald Tusk i te inne osoby, które pan wymienił, nie mają wydanego listu gończego za sobą. Pan Marcin Romanowski ma. Nie wie pan, czy może zmienił wygląd, zapuścił brodę, włosy zafarbował?

- Z tego co pamiętam, stawał się w prokuraturze, chciał zeznawać. Wtedy potraktowano to w sposób lekceważący. Dziś jest list gończy. To hucpa polityczna i atak na polityka opozycji, który przysłużył się wsparciem dla strażaków.

Wspierał też Profeto i inne organizacje, za co postawiono mu bardzo poważne zarzuty, w tym 11 za - między innymi - udział w grupie przestępczej. Marcin Romanowski jest pierwszym polskim tak ważnym politykiem, byłym wiceministrem, za którym prokuratura wystawiła listy gończy. Pana kolega z PiS, a wcześniej z Suwerennej Polski, Jan Kanthak sugerował, że Marcin Romanowski jest jak opozycja z czasów PRL, bo „wtedy też ludzie byli internowani, też byli prześladowani na politycznej płaszczyźnie”. Beata Kempa też z pana partii tej poprzedniej i obecnej, aktualnie w Kancelarii Prezydenta, na platformie X stwierdziła, że Romanowski jest ofiarą prześladowań politycznych i może ubiegać się o azyl w demokratycznych krajach. O tym azylu coś panu wiadomo?

- Myślę, że mamy galimatias prawny w Polsce. Dlatego Marcin Romanowski nie jest w stanie skutecznie się bronić przez agendę polityczną dzisiejszej władzy. Mówi pan o Profeto, Funduszu Sprawiedliwości dla ofiar przestępstw...

Raczej dla własnych, politycznych korzyści. Jeżeli chodzi o Profeto, to na przykład na skarpetki, które potem były sprzedawane na niemieckim Amazonie.

- Nie. Niestety to jest narracja medialna, mijająca się z faktami. Jak chodzi o kwestię zakupu tych słynnych skarpetek, była to akcja charytatywna. Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości były na budowę ośrodka dla osób poszkodowanych. Ośrodek powstał.

Skarpetki były kupowane po bardzo preferencyjnych cenach jako prezenty dla darczyńców, po czym były sprzedawane 8 razy drożej na niemieckim Amazonie, na czym Fundacja Profeto zarobiła 10 milionów złotych, oszukując przy okazji firmę, która te skarpetki produkowała.

- To nie miało nic wspólnego z pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości. To było inne konto. Jak fundacja buduje takie zaplecze finansowe i nie wydaje pieniędzy publicznych, jest to zarzut? To mija się z faktami. Fundusz był dla ofiar przestępstw, w tym drogowych. Dlatego strażacy dostawali pieniądze.

Profeto to fundacja, która była największym beneficjentem Funduszu Sprawiedliwości, dostała stamtąd 68 milionów złotych. 13 milionów dofinansowania Profeto poszło na prywatne wydatki księdza, tego od salcesonu.

- Budynek stoi, ośrodek stoi. A Budzik? Panią Błaszczyk też będą ganiać? To nagonka polityczna na polityka opozycji. Chcą go zniszczyć.

Rozumiem, że pan Romanowski, jak piszą i mówią prawicowe media, stosuje obywatelskie nieposłuszeństwo? Zgadza się pan z tym?

- Ja uważam, że to akcja polityczna. Jak się stawi dziś i będzie siedział w areszcie przez kilkadziesiąt miesięcy, będzie to lepsze dla niego? On nie zasłużył. Tak wygląda dziś sytuacja.

Kto to ma oceniać, czy zasłużył, czy nie zasłużył? On?

- Ja myślę, że po tym, co powiedziałem, widać, że są to zarzuty wydumane i polityczne. Rozumiem, że ekipa rządząca chce budować Fundusz Sprawiedliwości na swoją modłę, ale tu nie było przestępstwa.

To pan ocenia w takim razie, czy to było przestępstwo? To sąd zarządził ten areszt. Nie wiem, czy pan kojarzy.

- Tak. Także sąd zarządził areszt, jak Romanowski był chroniony immunitetem Rady Europy. To nagonka polityczna na człowieka, który dobrze współpracował z OSP w terenie.

Jeśli chodzi o to obywatelskie nieposłuszeństwo, które stosuje według prawicowych mediów Marcin Romanowski, to jest popularne w Prawie i Sprawiedliwości i kręgach związanych z tą partią. Paweł Sz., właściciel firmy Red is Bad, który kupił w Chinach agregaty za 70 milionów, a sprzedał je Polsce za 350 milionów, był nieposłuszny na Dominikanie. Michał K., który te agregaty kupił, był nieposłuszny w Anglii. Teraz sąd zlecił areszt dla Samera A. i Marcina O., byłych członków zarządu orlenowskiej spółki OTS Switzerland. Będą listy gończe w celu ustalenia, gdzie ci dwaj panowie uskuteczniają obywatelskie nieposłuszeństwo. Nie sądzi pan, że tego trochę za dużo? To też są polityczne zarzuty?

- Za poprzedniej władzy PO-PSL było wiele sytuacji, które należy wyjaśnić. Amber Gold, afery z rolnikami, którzy nie dostawali pieniędzy...

Jeśli chodzi o Amber Gold, z tego co pamiętam, to ojciec premiera Morawieckiego jakoś był zaangażowany.

- Słyszałem, że też premier Tusk i jego syn. To była lipa. Komisje śledcze to wyjaśniały. Małgorzata Wassermann, szefowa tej komisji, sugerowała premierowi nie chęć rozliczenia jego i jego syna, ale słabości państwa polskiego, że syn premiera został wplątany w piramidę finansową. To były inne mechanizmy. Chcieliśmy wzmocnić państwo.

Półtora miliarda złotych - Samer A i Marcin O. na takie straty mieli narazić Orlen i swoją spółkę-córkę Orlenu...

- Orlen straty ma teraz.

Te 1,5 miliarda teraz są zapisane. Wcześniej państwo tego nie zapisali.

- Wcześniej był świetnie notowany na giełdach. Koncern kupował inne przedsiębiorstwa. Dziś jest inaczej. Doprowadza do tego Donald Tusk i jego rząd.

O milionach teraz chciałbym porozmawiać. Tych, których PiS nie dostanie po decyzji PKW o odrzuceniu sprawozdania wyborczego i werdykcie neosędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. W werdykcie zakwestionowanym przez PKW z powodu tego, że Izba ta nie jest sądem i nie zasiadają w niej sędziowie. To, że PKW odroczyło posiedzenie w tej sprawie, to jest dobra decyzja, czy zła?

- Skoro nazywa pan tych sędziów neosędziami to starzy są paleosędziami? Nie wypada.

Według TSUE ta Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest sądem, gdyż nie zasiadają w niej sędziowie. To nie jest mój wymysł. To jest orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

- To jest nowomowa, która ma destabilizować wymiar sprawiedliwości w Polsce. Obywatele przez to nie poddają się mu czasami. Degrengolada prawna jest. Sam szef PKW mówił wczoraj, że ta decyzja ws. subwencji dla PiS oznacza zawieszenie działalności komisji. Może też oznaczać problemy w organizacji wyborów prezydenckich. Po tym, jak pan Nawrocki ma setki osób na spotkaniach i wygra wybory, ekipa Tuska i pan Hołownia nie chcą siłowo przejąć urzędu prezydenta? Degrengolada prawna to fakt. To nie jest wina PiS.

A propos pana Nawrockiego - kilka tygodni temu, jak był tutaj w studiu rzecznik pana partii Rafał Bochenek i zacytowałem mu, co ma wytatuowane na plecach przyjaciel pana Nawrockiego, zaczął mówić, że ma kontakty w środowisku dziennikarskim w Krakowie i że są na mnie skargi. Panu też zacytuję - „moim honorem jest wierność”, a na ramieniu podobizna Adolfa Hitlera wśród swastyk. To jest niejaki „Śledziu, Grzegorz H., przyjaciel kandydata PiS na prezydenta. Jak się to panu podoba?

- Mój kolega z drużyny B-klasy ma wytatuowanego Leo Messiego. Zatem ja kibicuję Argentynie?

Nie mam nic przeciwko Leo Messiemu ani Argentynie. Przeciwko Adolfowi Hitlerowi, swastykom i mottu SS troszkę mam.

- To daleko idące uproszczenie, jeśli chodzi o poglądy. Jakiś znajomy coś ma wytatuowane. Nie wiem, czy ten tatuaż jest. Ten człowiek się nie rozbierał przy mnie.

Są zdjęcia ze stadionu Lechii Gdańsk.

- Ciężko mi o tym dyskutować. To nie jest tatuaż Karola Nawrockiego, tylko jakiegoś znajomego. Idziemy w absurdy.