Fot. Pexels
Wciąż nie brakuje osób, które dla efektownej Wigilii zaciągają chwilówki i pracują do późnych godzin, by zdążyć z przygotowaniami, niejednokrotnie przekraczając swoje możliwości fizyczne i psychiczne. Wiele rodzin stara się jednak z tym walczyć - wspólnie dzieląc obowiązki, korzystając z cateringu oraz ograniczając liczbę potraw na stole. Kluczowe jest zrozumienie, że w Bożym Narodzeniu nie chodzi o wystawność i nadmiar, lecz o spędzanie czasu z bliskimi w spokojnej atmosferze.
Dzieci również odczuwają napięcie dorosłych – gdy rodzice biegają zdenerwowani, maluchy stają się nerwowe i wycofane, a nieprzemyślane interakcje z krewnymi mogą dodatkowo wzmacniać ich niepokój. Właśnie dlatego psycholog zachęca do asertywnego stawiania granic i wcześniejszego przygotowania odpowiedzi na niechciane pytania, tak aby uniknąć trudnych sytuacji przy świątecznym stole.
Ostatecznie warto postawić na zbilansowaną formę świętowania, racjonalnie dobierając prezenty, ograniczając porównania do innych i dbając o prawdziwie rodzinny nastrój, który jest istotą tych wyjątkowych dni.
Nie słuchałeś? Przeczytaj!
Poczuła już pani atmosferę świąt?
- Przyznaję szczerze, że jeszcze nie, ale powoli się wdrażam.
Emocje związane ze świętami - mają bardziej pozytywne, czy negatywne aspekty? Media dużo o tym teraz piszą.
- Zdecydowanie pozytywne. To jest oczekiwanie, wspólne przygotowania. Zawsze dbam o taką atmosferę świąt w naszym domu, czyli angażuję dzieci w przygotowania. Mamy kalendarz adwentowy, wspólnie pieczemy pierniczki, dekorujemy dom. Chciałabym, żeby cała rodzina poczuła tego ducha świąt, chociaż czasami jest to wyzwanie.
Kalendarz adwentowy, to tak wiem z domowego doświadczenia, często kończy się przed Wigilią, bo w końcu każda czekoladka to jednak taki mały skarb... Święta Bożego Narodzenia to nadal święta "postaw się, a zastaw się"?
- Myślę, że wciąż tak jest, chociaż już trochę rzadziej. Część osób podchodzi bardziej rozsądnie do świąt. I rozdzielamy zadania - ja przyniosę na wspólną Wigilię to, ktoś inny przyniesie to i dzięki temu jest lżej. Ale mimo wszystko wciąż są osoby, które potrafią wziąć chwilówkę, żeby tylko zrobić wystawne święta właśnie dla całej rodziny - stół ugina od tego wszystkiego, co tam stoi, od tych dwunastu potraw.
Czy na pewno warto sięgać aż po dodatkowe środki finansowe?
- Myślę, że nie. W świętach tak naprawdę nie liczy się to, żeby mieć na stole najróżniejsze smakołyki, tylko żeby być razem, żeby się cieszyć wspólnym czasem. Z tyłu głowy zawsze będzie, że gdzieś tam jest jakaś chwilówka czy jakieś inne problemy finansowe. Nie ma sensu siadać do stołu pełnego jedzenia z myślą: jak ja teraz sobie z tym wszystkim poradzę? Lepiej jest mieć troszkę mniej, ale za to pobyć z rodziną, spędzić czas. Bo to będziemy kiedyś wspominać. Właśnie te wspólne chwile, a nie ten suto zastawiony stół.
Sporo było w tym roku dyskusji na temat wolnego 24 grudnia. Ten jeden wolny dzień - czy też część tego dnia tak naprawdę - nie załatwia przecież sprawy.
- Dużo osób zaczyna przygotowania zdecydowanie wcześniej i robimy to po godzinach. Prawda jest taka, że najczęściej te święta przygotowują kobiety. No i zajmują się tym po pracy, jak dzieci pójdą już spać. Coraz częściej też osoby decydują się na to, żeby skorzystać z cateringu, zamówić jedzenie i to też nie jest zła opcja.
Przy takiej gonitwie, kiedy mamy dodatkowe zadanie w postaci przygotowania świąt, pojawia się stres. Czy zgłaszają się do pani osoby, które nie radzą sobie w tym czasie?
- Tak. Stres przed świętami jest wszechobecny. Stresujemy się właśnie tym, że nie zdążymy; że mamy jakieś problemy finansowe, trzeba kupić prezenty.
A jakie te prezenty? Tego stresu przed świętami jest mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo. I rzeczywiście osoby się zgłaszają i mówią, że ten okres przedświąteczny jest dla nich po prostu bardzo trudny. I właśnie najczęściej przez ten stres nie do końca możemy poczuć ducha świąt, bo cały czas się stresujemy.
Jak więc poradzić sobie z tymi dodatkowymi nerwami? Jak powiedzieć samemu sobie: zwolnij. Albo może nie wszystko musi być, a może nie wszystko będzie idealne, tak jak sobie wymarzyliśmy.
- No właśnie, to jest najtrudniejsze, to wrzucenie na luz. Ale trzeba też racjonalnie pomyśleć, o co chodzi w świętach. Żeby sobie przypomnieć, co jest w nich najważniejsze. No i też angażować innych, bo myślę, że dzięki temu spędzimy wspólnie czas. Wspólne pieczenie, gotowanie to też jest forma spędzania czasu. Czy to z dziećmi, czy z mężem, partnerem. I zawsze można to robić wspólnie. Myślę, że ważne jest też to, żebyśmy nie bali się prosić o pomoc. Żebyśmy nie zakładali, że zrobię to, chociażby nie wiem, co się działo. Ważne jest, żeby sobie wytłumaczyć, że to jest normalne, że jesteśmy tylko ludźmi. Mamy różne obowiązki, jesteśmy pracownikami, rodzicami, przyjaciółmi. Mamy mnóstwo ról, we wszystkich musimy się jakoś odnaleźć. I nie ma sensu brać na siebie aż tak dużo. Powiedzmy sobie, że nie wszystko musimy mieć, ktoś może zrobić to równie dobrze.
Z badań wynika, że 73% Polaków odczuwa silniejsze emocje podczas świąt. Jakie? Nie sprecyzowano, możemy je sobie wyobrazić. Dominują głównie pozytywne uczucia - radość, wdzięczność. Niestety część osób, które zapytano, zmaga się właśnie z silnym stresem, zdenerwowaniem. No i pojawiają się także negatywne emocje.
- To wszystko jest do głębszego przepracowania. Musimy to przerobić we własnej głowie. A propos tych trudnych emocji - one często biorą się też z tego, że stresują nas spotkania z rodziną. Nie wszystkich w rodzinie darzymy taką samą sympatią, nie ma się co oszukiwać. Wiemy, że te spotkania nie będą proste, że przy stole będą padały różne pytania, na które niekoniecznie chcemy odpowiadać.
"Kiedy ty złotko w końcu wyjdziesz za mąż"?
- Kiedy wyjdziesz za mąż? Kiedy dzieci? A kiedy w końcu zmienisz pracę...
To są bardzo stresujące pytania i myślę, że one - bardziej niż ta cała nerwówka związana z przygotowaniami - psują atmosferę świąt. Stresują się też rodzice, bo nie zawsze wiedzą ,jak się zachować w sytuacji, kiedy do dziecka nagle podbiegnie ciocia i zacznie wymuszać buziaczki. Kiedy ktoś zacznie zmuszać dziecko, żeby stanęło pod choinką i recytowało wierszyk.
Dziecko poproszone o wierszyk akurat wtedy, niestety zamilknie i pochwalić się takiej sytuacji dzieckiem nie można. Dzieci pewnie przechwytują wiele tych negatywnych emocji niezależnie od tego, czy my tego chcemy czy nie chcemy, a często nie zdajemy sobie w ogóle sprawy z tego.
- Dzieci widzą, że biegamy, krzątamy się, stresujemy. I bardzo im się to udziela.
I one też robią się bardziej nerwowe. Rodzice często doszukują wymyślnych problemów, a dzieci po prostu przejmują te nasze emocje. I właśnie dlatego tak ważne jest, żeby sobie te święta zracjonalizować, poukładać priorytety.
Czy faktycznie o tą taką nerwówkę mam chodzi? Czy jednak o fajny wspólny, rodzinny czas?
Zastanawiam się, czy te sytuacje, o których mówiła pani przed chwilą, sytuacje stresujące - możemy ich jakoś uniknąć? Możemy się przygotować? Mieć gotowe odpowiedzi?
- Tak, warto sobie przygotować takie odpowiedzi, które właśnie raz na zawsze zamkną ten temat. Oczywiście to mają być odpowiedzi miłe, stonowane, a nie obrażanie cioci przy stole. Zawsze krótko ucinamy i mówimy, nie chcę o tym rozmawiać. To nie są pytania, które zadaję się przy wigilijnym stole.
Ne wiem, czy ciocia przeżyje taką odpowiedź.
- W jakiś sposób wyczuje jednak, że ok, to jest moment, w którym powinniśmy przestać. Chociaż zdarza się, że nie. I zawsze też daję rodzicom przed świętami taką listę gotowych wskazówek, co zrobić, kiedy ktoś zawstydza nasze dziecko, kiedy zadaje mu zbyt dużo pytań, kiedy prosi, żeby wyrecytowało ten wierszyk pod choinką. I to jest taka gotowa ściąga dla rodziców, dzięki której będą się czuli troszeczkę pewniej w święta i będą w stanie też chronić granice własne i własnych dzieci.
Kiedy jesteśmy już w węższym gronie albo kiedy wracamy do domu, to pojawiają się refleksje.
- Przede wszystkim nie warto się porównywać z innymi. To jest najgorsze, co możemy sobie zrobić. Każdy z nas jest inny, ma inną historię i porównywanie się do szwagra, który ma trzeci dom, jest bez sensu. Być może ma trzeci dom, ale może na przykład nie ma tak kochającej rodziny. Porównywanie się wcale nie sprawia, że zrobimy krok w przód. Zrobimy trzy kroki w tył. Być może one będą potrzebne, ale też nie ma co się zadręczać takimi myślami. Rozważania: co zrobiłem, co osiągnąłem, też nie są za fajne, bo poczujemy się po prostu źle. Wrócimy do domu i złapiemy doła.
A w tych małych głowach, to jakie problemy?
- Myślę, że dzieciom jest smutno, że rodzice mają mniej czasu. Bo przecież są nieobecni, bo całe to zamieszanie świąteczne. Ale myślę też, że to właśnie dzieci bardziej przeżywają te spotkania rodzinne, kiedy cała uwaga jest w dużej części skupiona na nich. Kiedy właśnie pojawia się ciocia, której dziecko dawno nie widziało. Dla dziecka takie spotkanie jest stresujące, bo jednak dzieci potrzebują zazwyczaj chwili, żeby z kimś porozmawiać. Granice dzieci w święta są bardzo często przekraczane. To "chodźcie wyściskam was", "masz takie złe oceny w szkole, jak tak można".. Dzieci też mają dużo stresu. Ale nie jest jednak tak, że święta są jednym wielkim stresem, - w święta jest też mnóstwo radości, spotykamy się z rodziną, którą lubimy, z którą możemy spędzić wreszcie trochę więcej czasu niż zazwyczaj. No i prezenty... prezenty zawsze cieszą dzieci najbardziej. Tak, to z tym kojarzą im się te święta. I mam nadzieję, że dla wszystkich to będzie właśnie taki fajny, przyjemny, wartościowy i rodzinny czas. Tego wszystkim życzę.