Północna obwodnica Krakowa. Fot. J. Graczyński
Północna obwodnica Krakowa i S7 do granicy z województwem świętokrzyskim, BDI oraz Sądeczanka – infrastruktura drogowa jest już porównywalna do najbardziej rozwiniętych regionów europejskich?
W Polsce bardzo dużo zmieniło się przez ostatnie lata. Jak popatrzymy na zmiany ustrojowe, to mieliśmy nieco ponad 300 kilometrów dróg szybkiego ruchu w Polsce. W tej chwili to jest ponad 5 tysięcy. Przeskok jest po prostu gigantyczny. Uważam, że to jest ogromny sukces Polski, dlatego że w sposób cywilizowany potrafiliśmy zaplanować infrastrukturę drogową, a następnie sukcesywnie po kolei ją realizować. To jest coś, co należy zawsze podkreślać.
Drogi budowane są z poszanowaniem własności prywatnej, ale także z poszanowaniem środowiska naturalnego. Bierzemy pod uwagę również to, że procedury, które są wprowadzone w Polsce, dotyczące ochrony fauny i flory, w trakcie procesu inwestycyjnego zostały zachowane. To też chyba widać i myślę, że ci, którzy jeżdżą po polskich drogach, zwłaszcza tych szybkiego ruchu, i śledzili cały proces inwestycyjny, widzą, że tam nie było jakichś wielkich protestów. Nie było działań wbrew interesowi jakichś osób. To bardzo proste, dlatego że te drogi były zaplanowane. Cała struktura sieci dróg ekspresowych i autostrad w Polsce od wielu, wielu lat już jest zaplanowana. Są korytarze transportowe wydzielone. Każdy wie doskonale, że w tym miejscu zaplanowana jest droga i w końcu pojawia się ta inwestycja.
Planowanie to niesłychanie ważny element w rozwoju infrastruktury transportowej. Musimy przewidzieć gdzie ta droga ma być, a potem sukcesywnie ją realizować. Beskidzka Droga Integracyjna jest taką drogą, która od wielu, wielu lat jest już w planach. Począwszy od bardzo luźnych rozmów ponad 20 lat temu – do konkretnych planów ponad 10 lat temu. Jest mocno przedyskutowana lokalnie. No i mam nadzieję, że ten projekt, który w tej chwili rusza, doprowadzi do tego, że zgodnie z planami, w 2032 roku ta droga będzie oddana do eksploatacji.
Czy kolej nadąża za zmianami w infrastrukturze drogowej?
Z drugiej strony, jeszcze 30 lat temu wydawało się wszystkim, że teraz każdy będzie korzystał z transportu indywidualnego. Tymczasem od lat mamy powrót do transportu zbiorowego. To jest oczywiście pytanie w kontekście rozwoju kolei w Małopolsce – kolej nadąża za zmianami w infrastrukturze drogowej?
Rozwój infrastruktury drogowej paradoksalnie nie zawsze poprawi warunki przejazdu samochodem. Im więcej tych dróg będziemy mieli, tym więcej podróży samochodem jest realizowane. To jest pewna konsekwencja działań. Jeżeli nie będziemy rozwijali infrastruktury alternatywnej – kolei czy w ogóle transportu zbiorowego – to za 5-10 lat będziemy planowali kolejną drogę, którą trzeba będzie wybudować. Nie tędy, nomen omen, droga.
Budowa linii kolejowych i rozwój kolei jest w naszym regionie niesłychanie ważne i to po prostu widać. Na szczęście kolej te ciemne czasy ma za sobą. W tej chwili jest sporo środków na rozwój infrastruktury, na modernizację budowy nowych linii. Małopolska ma tutaj wielkie szczęście, bo linia kolejowa Podłęże-Piekiełko w tej chwili jest realizowana. Uważam to za ogromny sukces. Przez lata było projektowane, planowane, o tym się mówiło i w końcu coś drgnęło. To jest niesłychanie ważny fragment.
To będzie pierwsza, tak duża linia kolejowa w Polsce realnie wybudowana przez ostatnich kilkadziesiąt lat. To jest niebywałe: tyle tysięcy kilometrów dróg wybudowaliśmy, a z koleją sobie nie możemy poradzić. Mówię o budowie nowych powiązań, bo modernizujemy ogromne długości tras.
W przypadku kolei pamiętajmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, potrzebne są ogromne nakłady. Musimy budować linie kolejowe i je modernizować. Cały czas poprawiamy bezpieczeństwo na przejazdach kolejowych – w ogóle na kolei – montując coraz nowocześniejsze systemy sterowania ruchem. Kupujemy nowoczesny tabor.
Druga strona tego medalu jest taka, że pociągi jeżdżące po tych wybudowanych czy zmodernizowanych liniach kolejowych muszą być dotowane ze środków samorządowych, przez marszałka lub z miejskich środków, jeżeli mówimy o odcinkach miejskich. Te środki trzeba znaleźć. Jeżeli wybudujemy kolej do Myślenic, po której będą jeździły, np. 4-5 par pociągów w ciągu doby, to nikt tym nie będzie jeździł.
Oferta dla mieszkańców musi być bardzo dobrze przygotowana. Pociągi muszą jeździć wtedy, kiedy rzeczywiście ludzie chcą jeździć i z taką częstotliwością, jaka jest potrzebna. Wymaga to taboru, ale przede wszystkim ogromnych kosztów operacyjnych, które trzeba wziąć pod uwagę przez najbliższe lata.
Na szczęście obecnie w Małopolsce tych środków marszałek nie szczędzi. Połączenia kolejowe są coraz lepsze, coraz bardziej efektywne. Coraz głośniej mówi się o tym, że mamy za mało taboru. Ludzie narzekają, że jest ciasno, co oznacza, że trzeba będzie jeszcze bardziej tę ofertę poprawiać. , ale to jest bardzo dobry objaw. Kolej do Myślenic to będzie zupełnie nowa jakość. To będzie przeskok, nie boję się tego określenia, cywilizacyjny, w którym nagle mieszkańcy powiedzą: nie muszę jeździć samochodem, nie muszę jeździć autobusem, mogę wsiąść do pociąg i dojechać szybko, bezpiecznie do centrum Krakowa. To jest dla mnie taki mocny sygnał dla mieszkańców i cieszę się, że te rozmowy i plany dotyczące kolei do Myślenic – od takiego bardzo luźnego pomysłu sprzed kilku lat – nagle zaczynają kiełkować. Trzymam bardzo mocno kciuki, żeby to połączenie kolejowe powstało.
Koleje Małopolskie biją kolejne rekordy, ale widzimy, że są takie granice, których przekroczyć nie będzie można – ze względu na przepustowość. Większość pociągów jest przepełnionych.
Tak, przepustowość infrastruktury zawsze jest takim słabym ogniwem. Przypomnę, że wybudowaliśmy drugą parę torów między Krakowem Głównym a Krakowem Płaszowem – wielkim nakładem wysiłków, środków i pracy. To zmieniło obraz miasta w tamtej części. Zniknął nasyp kolejowy, można przejść w dowolnym miejscu. Mamy piękną łącznicę, która prowadzi do Skomielnej, a pociągi nie muszą się już nawracać. Powstała ona wiele lat temu.
Jesteśmy trochę ofiarą własnego sukcesu w Małopolsce. Zbudowaliśmy świetną infrastrukturę, którą cały czas poprawiamy i rozbudowujemy. Mamy świetny tabor, dobrą ofertę i nagle się okazuje, że to jest mało. Ale to problemy, których można sobie życzyć. Wystarczy więc kupić kolejny tabor. To jedyna przeszkoda, żebyśmy mogli ułatwić podróżowanie koleją po Małopolsce.
80 lat Politechniki Krakowskiej
A jakie są zasługi Politechniki Krakowskiej w tej zmianie transportowej? Uczelni, która obchodzi 80-lecie.
Rzeczywiście jesteśmy już 80-latkiem. Niektórzy twierdzą, że całkiem dobrze się trzymamy, jak na ten wiek. Bardzo mocno się rozwijamy. Jednym z naszych kierunków jest właśnie transport. To czołowy kierunek w Polsce, jeżeli chodzi o kształcenie specjalistów. Zajmujemy się nie tylko przewozem osób (i tutaj mamy ogromne doświadczenie), ale również przewozem ładunków, czyli logistyką. To jest coś, co jest dla nas takim oczkiem w głowie: i cała kadra, i laboratoria, i nowoczesne oprogramowanie.
Nie ukrywam, że w wielu przypadkach te inwestycje, które są u nas realizowane, są albo planowane, albo projektowane przez naszych absolwentów, czyli osoby, które tym się specjalizują. Jeżeli chodzi o kolej, to – nie boję się tego określenia – mamy najmocniejszy zespół specjalistów z zakresu projektowania tej infrastruktury. To są osoby po doktoratach, tuż przed profesurą. Naprawdę wybitni specjaliści, projektanci z uprawnieniami. Pomimo trudnych czasów dla kolei, nasze specjalności kolejowe są cały czas rozwijane i mamy niewielką, ale jednak pewną grupę pasjonatów, którzy chcą to studiować. Mamy takie powiedzenie, bardzo na czasie: kto ma w głowie olej, ten idzie na kolej. Specjalistów, którzy będą umiejętnie projektować infrastrukturę kolejową, zarządzać nią, planować - w tej chwili na rynku w bardzo dużym zakresie brakuje. A my możemy tym oczekiwaniom sprostać.
Czy jubileusz 80-lecia Politechniki Krakowskiej to też moment na podejmowanie odważnych, strategicznych decyzji?
Początek kadencji rektorskiej jest taką chwilą, kiedy można nakreślić pewną wizję, pewne plany działania. Jubileusz jest taką chwilą, w której możemy podsumować to, gdzie jesteśmy. Rolą rektora jest to, żeby zrozumieć przeszłość uczelni, ale jednocześnie być otwartym na wyzwania i na przyszłość, która nas czeka. Jubileusz jest dla mnie osobiście elementem, w którym będę mógł popatrzeć na Politechnikę przez pryzmat tych 80 lat doświadczeń.
Przez 80 lat Politechnika powstawała jako Wydziały Politechniczne Akademii Górniczo-Hutniczej w 1945 roku. Jest uczelnią, która tutaj zaczęła od architektury, budownictwa lądowego, budownictwa wodnego. Mocne wydziały z tak ogromną tradycją i zespołem specjalistów, którzy na tej tradycji się wychowali i rozwijają jeszcze bardziej w bardzo nowoczesnym kierunku. To naprawdę bardzo wysoko zawieszona poprzeczka. Jubileusz będzie okazją do pewnego podsumowania, ale również nakreślenia pewnej wizji na przyszłość.
W poniedziałek zaczniemy od uroczystego posiedzenia Senatu Politechniki Krakowskiej, które będzie miało charakter trochę retrospektywny, ale również pokaże pewne wyzwania. Natomiast wszystkie kolejne nasze wydarzenia będą już pokazywały w którą stronę zmierza Politechnika: jakimi elementami możemy się pochwalić, co dla nas jest ważne. Tutaj też dodam, że każdy z wydziałów ma swój miesiąc, w którym będzie mógł swoimi sukcesami się pochwalić - swoje seminaria, konferencje, kierunki i wyniki badań. To rzeczywiście bardzo światowy poziom. Branże, w których funkcjonujemy, to osiem dyscyplin naukowych, które pokrywają wszystkie inżynierskie kierunki.
O jubileuszu jeszcze pewnie będziemy rozmawiać. W poniedziałek prawdopodobnie poznamy też nazwisko nowego ministra nauki. Co w pierwszej kolejności będzie miał do nadrobienia ten nowy minister?
Trudno powiedzieć. Obawiam się, że w pierwszej kolejności będzie musiał poznać funkcjonowanie ministerstwa. To taki jałowy okres. Zarówno rektorzy, jak i w ogóle konferencje rektorów uczelni technicznych, czy akademickich szkół polskich, to są takie grona eksperckie, które wiedzą, co potrzeba zrobić. My wiemy, wystarczy tylko słuchać tego, co my będziemy sugerowali. Niekoniecznie mowa o pieniądzach, ale o pewnych przepisach, formalnych aspektach, które musimy zrobić.
W tej chwili żyjemy wszyscy ewaluacją. 2025 to ostatni rok, kiedy będzie oceniana uczelnia. W przyszłym roku będzie podsumowanie inicjatywy doskonałości uczelni badawczych, czyli tzw. IDUB-u. To jest coś, co z naszej perspektywy uczelnianej jest też bardzo ważne, bo jest szansa na to, żeby zmienić trochę tę strukturę. Kwestia dofinansowania szkolnictwa wyższego w dziedzinie zamówień publicznych, które dla nas są też bardzo ważne (w kontekście prowadzenia badań, przetargów na, na przykład, aparaturę badawczą). Tych wyzwań rzeczywiście stoi bardzo dużo.
Mam nadzieję, że nowa osoba, która będzie na stanowisku ministra, będzie rozumiała i będzie otwarta na dialog. Nie ukrywam, że minister Wieczorek był bardzo otwarty na to, co my do niego mówiliśmy. Bardzo chętnie się z nami spotykał. Jeżeli były działania, które mógł zrealizować, to robił. Mam nadzieję, że ta otwartość będzie w ministerstwie utrzymana, jak i postulaty naszego środowiska.