Biologicznym sensem egzystencji jest prokreacja. Zgodzisz się?

Tak, biologicznie. Większość biologów i filozofów biologii zgodziłaby się, że definicją życia w ogóle jest reprodukcja, zostawianie kopii, namnażanie, podział.

Z perspektywy filozoficznej to taki trochę smutny fakt.

Czy ja wiem? Jest to jakiś kierunek ku takiemu nieprzemijaniu, kiedy zostawiamy kopię, no nieidentyczną siebie, ale jednak jakaś namiastka pozostaje, czyli nie wszystek umrę.



Nie wszystek umrę, ale też nie wszystek się rozwinę.

W takim sensie, że to jest taki kierunek małorozwojowy. Nie byłbym taki małostkowy. Nie wszystek umrę i pozostawienie kopii czasami bywa przyjemne.

Co Cię zafascynowało w tym świecie szeroko pojętej seksualności organizmów?

Zaintrygowało mnie połączenie takie przyczynowo-skutkowe tych zjawisk, jakim jest reprodukcja, czy właśnie rozmnażanie się mówiąc wprost, transformacja swoich organizmów, transformacja ciała, czasami nawet układu nerwowego, związana i z reprodukcją, i związana ze zmianami środowiskowymi, czyli wpływem otoczenia na to, jak funkcjonują organizmy. W sensie elastyczności. To nie dotyczy jednak kręgowców.

To zejdźmy na niższy pułap rozwoju neuronalnego.

To jest ciekawe, bo te organizmy są neuronalnie na niższym stopniu rozwoju, a jeżeli chodzi o elastyczność fenotypową,  to mają strategię rozmnażania się, która jest o wiele bardziej zaawansowana niż ludzka, chociaż to co robią jest instynktowne.
I teraz podam dwa przykłady równolegle, ślimak i pająk. W przypadku ślimaków mamy samicę i samca, które są hermafrodytami, to znaczy mają narządy i żeńskie, i męskie.

To do czego są sobie potrzebne?

Dlatego, że rozmnażają się równocześnie, to znaczy samiec zapładnia samicę, która jest samcem zapładniającym.
W przypadku pająka, spotka on samicę i dochodzi do kopulacji i  teraz pomimo tego, że mają bardziej ubogie układy neuronalne, to ta większa komplikacja życia seksualnego polega na tym, że w momencie, kiedy pająk się połączy z samicą, zostawia swój narząd rozrodczy w ciele samicy i oddala się, ale niezbyt daleko.

To jak odłączenie się "penisa" od osobnika?

Dokładnie tak jest. Zostawia organ, który pełni funkcję penisa.  To jest azjatycki pająk Nephilengys. On nie ma swojego polskiego odpowiednika. To jedyny taki przypadek wśród pająków. Organ rozrodczy samca zostaje w ciele samicy z dwóch powodów. Ponieważ samica mogłaby zjeść samca w trakcie kopulacji, ratuje on życie, ale z drugiej strony ten jego "penis" cały czas pompuje nasienie do ciała samicy w momencie, kiedy samiec pozbawiony tego organu broni jej.

Czym jest samiec bez narządu rozrodczego w tym przypadku?

Jest dużo bardziej wojowniczy, jak piszą zoolodzy, ocala życie swoje, żeby nie być zjedzonym, a równocześnie odgania inne samce, żeby nie przeszkadzali samicy.

Co się dzieje później z samotnym samcem?

Gdy penis spełni swoją funkcję, samica się go pozbywa. Zajmuje to nawet do 7 godzin. Samiec ma pewność, że przekazał materiał. Biologicznie już samiec nie jest do niczego potrzebny. Istnieje jeszcze bardziej skomplikowana procedura w przypadku ślimaków, gdzie w momencie, kiedy skończy się kopulacja, to jeden samiec i samica zarazem z jednej i z drugiej strony zostaje zapłodniony, a ich penisy się odłączają. To się dzieje w morzu, bo teraz mówimy o ślimakach morskich.

I te ich narządy rozrodcze przypominające penisy swobodnie sobie dryfują w morzu?

Tak a z brzuszka wyłania się nowy penis, bo się okazuje, że tak naprawdę one wykorzystują jeden centymetr, trójcentymetrowego organu, który po centymetrze odrywa się i odpływa. W  ten sposób co 24 godziny mogą kopulować.

Chciałoby się zapytać, jaki jest koszt energetyczny tej elastyczności?

To jest opłacalne, ponieważ ich narząd penetrujący jest zaopatrzony w kolce, jakby wygięte, którymi przetrzymują nasienie.  Nie ma możliwości zwinięcia czy schowania tego narządu z powodu kolców, więc bardziej opłacalne jest odrzucenie.