Czym Kraków ciąży pozostałym regionom w Małopolsce?

Już od kilku lat w uchwale programowej Izby mamy taki zapis, że wspiera ona wszelkie działania zmierzające do przywrócenia Tarnowowi statusu miasta wojewódzkiego. I to jest faktycznie cel, który nam przyświeca.

Tarnów jest jednym z największych byłych miast wojewódzkich. Niewiele odbiegamy od Gorzowa Wielkopolskiego, najmniejszego miasta wojewódzkiego - to jest raptem 10 tysięcy mieszkańców mniej. Natomiast w momencie tworzenia obecnego podziału administracyjnego, jeszcze zanim Tarnów zaczął się tak dramatycznie wyludniać, byliśmy więksi np. od Zielonej Góry, obecnego miasta wojewódzkiego.

Patrząc szerzej, czyli w granicach obszaru funkcjonalnego aglomeracji miejskiej, Tarnów jest większy zarówno od Gorzowa, Zielonej Góry, jak i Opola. Jest porównywalny z Olsztynem, czyli z tymi mniejszymi miastami wojewódzkimi. Większymi byłymi ośrodkami wojewódzkimi od Tarnowa są tylko Radom, Częstochowa i Bielsko-Biała. Wielkościowo jak najbardziej się w taki układ wpisujemy.

Tarnów traci w stosunku do miast analogicznej wielkości, które są miastami wojewódzkimi, ze względu na niedobór funkcji wyższego rzędu.

Województwo tarnowsko-sądeckie

Co byśmy zyskali, gdyby Tarnów ponownie stał się miastem wojewódzkim? No i kto by na tym stracił?

Myślę, że nikt by na tym nie stracił. To jest pytanie o to, czym mają być województwa. Zacytuję doktora Zaborowskiego, jednego z autorów czterech propozycji przedstawionych przez Instytut Sobieskiego: Definiując to, czym mają być województwa, jaką funkcję powinny pełnić, możemy zrobić krok dalej, czyli ustalić, ile ich powinno być, jak powinny być duże.

I w zależności od tego możemy iść w kierunku obecnym, czyli tych województw średnich, gdzie jednak była pewna niekonsekwencja. W roku 1998, kiedy powstawała obecna reforma administracyjna, województwa miały być duże, miały pełnić dużo więcej funkcji, niż ma to miejsce obecnie. Natomiast naciski polityczne ze strony polityków z Opolszczyzny, ze Świętokrzyskiego, z Kujaw sprawiły, że tych województw jest 16. I mamy bardzo duże województwa, jak mazowieckie, wielkopolskie i malutkie, jak opolskie czy świętokrzyskie.

W związku z tym zakres funkcji jest dopasowany raczej do tych mniejszych regionów, około 1,5 do 2 mln mieszkańców. W tym układzie brakuje, jeśli byśmy chcieli być konsekwentni, czyli żeby województwa miały podobny rozmiar, około trzech, czterech województw. Instytut Sobieckiego mówi, że powinno być ich w takim układzie między 23 a 25.

Instytut widzi miejsce dla Tarnowsko-Sądeckiego jako jednego z nich z uwagi na to, że Małopolskie jest bardzo mocno zaludnione i aż o pół miliona mieszkańców przekracza górną granicę dla regionów średniego szczebla, jakimi są w Polsce województwa. Czyli ma o pół miliona za dużo mieszkańców jak na takie typowe województwo.

Po podziale Tarnowsko-Sądeckie miałoby około 1,5 mln mieszkańców. Krakowskie 1,5 mln mieszkańców, więc byłyby te proporcje bardziej zachowane.

A może powiększenie woj. podkarpackiego?

Natomiast jeśli byśmy szli w takie duże, bardziej samodzielne regiony, to tutaj już nie ma miejsca dla odrębnego województwa Sądecko-Tarnowskiego. Instytut Sobieckiego proponuje powiększenie Podkarpackiego - znaczne powiększenie, również o wschodnie tereny województwa małopolskiego. I to jest znowu szansa dla Tarnowa.

Często w Małopolskiem nie mamy dostępu do środków na rozwój Polski wschodniej. W Podkarpackiem takie środki mielibyśmy. Istotne też jest szczęśliwe położenie Tarnowa, bo Rzeszów wcale nie jest dużo większy.

W związku z tym w takim dużym Podkarpackiem Tarnów pretendowałby do naturalnej drugiej stolicy tego województwa. Faktycznie w tej części Polski brakuje tych dużych ośrodków, więc wtedy według Instytutu Sobieckiego byłby to Tarnów i Rzeszów.

Małopolska to nie tylko województwo

Rozwód z Krakowem, idziemy do Rzeszowa. Myśli pan, że też z perspektywy takiej może nie gospodarczej, ale społecznej byłoby to korzystne dla Tarnowa? Jednak utożsamiamy się z Małopolską.

Małopolska to nie jest tylko województwo małopolskie. Małopolska kulturowo, historycznie, ta zachodnia Małopolska sięga do Rzeszowa.

Na wschód od Rzeszowa jest Ruś Czerwona, nazywana też Małopolską Wschodnią, której historyczną stolicą jest Lwów. Tak więc my z Małopolski nigdzie się nie ruszamy, tylko zmieniamy województwo w ramach tego regionu, jakim jest historyczna Małopolska.

Odnośnie gospodarki to jest jednostka, która integruje tereny południowe Centralnego Okręgu Przemysłowego, gdzie mamy przede wszystkim przemysł elektromaszynowy i przemysł chemiczny. Mamy zakłady w Dębicy, mamy zakłady lotnicze w Mielcu, w Rzeszowie. Mamy również w Tarnowie Grupę Azoty, zakłady mechaniczne, podupadający, ale ciągle jeszcze działający TAMEL, czyli kolejny duży zakład elektromaszynowy, więc my tutaj jak najbardziej pasujemy. I pasujemy też do Strefy Mieleckiej, która jest operatorem w tej chwili w województwie podkarpackim.

Jeśli chodzi o preferencje tej strefy, są dla nas dużo korzystniejsze niż chociażby KPT, który jest bardziej nastawiony na high-tech. To jest ogólnie dobre i bardziej przyszłościowe, natomiast Tarnów nie ma jeszcze takiego potencjału.

Czy można w takim razie powiedzieć, że Kraków jako stolica województwa Tarnowowi ciąży, że z Rzeszowem będzie nam łatwiej?

Na ten moment wydaje się, że tak. Ze względu po pierwsze na dzielenie funduszy europejskich, ale jest też drugi bardzo ważny aspekt. Te największe polskie aglomeracje to są organizmy miejskie liczące powyżej miliona mieszkańców. To jest całkiem sporo, to już jest trochę odrębny region. I bardzo często jest tak, że potrzeby tych aglomeracji są na tyle duże, że bardzo mocno muszą też angażować samorząd wojewódzki, bo miasto wszystkiego samo nie udźwignie.

W niektórych krajach, np. w Niemczech, rozwiązano to tworzeniem miast wydzielonych. Berlin, Hamburg, Monachium są na prawach landu. W Polsce też coś takiego funkcjonowało w latach 1950 - 1975. W ramach tych 17, a tak naprawdę 22 województw, właśnie największe miasta również były miastami na prawach województw.

Oczywiście w tej chwili tworzenie miast na prawach województwa nie jest dobrym posunięciem. Lepsze byłoby wydzielenie obszaru metropolitalnego jako odrębnego województwa. Kraków, nieobciążony terenami Sądecczyzny, Ziemi Tarnowskiej, mógłby sprawniej realizować swoje potrzeby. Z drugiej strony reszta Małopolski mogłaby gospodarować bez patrzenia na takie działania jak chociażby budowa metra.

Budowa metra to jest ogromny koszt, którego miasto Kraków na pewno nie będzie w stanie udźwignąć. Wsparcie wojewódzkie wydaje się nieodzowne, być może również krajowe, ale budowa metra jest potrzebna. Kraków bardzo mocno traci na tym, że nie ma sprawnej komunikacji, którą właśnie metro mogłoby zapewnić.

Rozwód w tym wypadku mógł być korzystny dla obu stron.

Kto chce zmian administracyjnych kiedy mogłyby one nastąpić?

Państwo mają kontakt jako Izba Przemysłowo- Handlowa z przedsiębiorcami, którzy działają na terenie nie tylko Tarnowa, ale i całej Małopolski. Czy z ich strony jest takie oczekiwanie, że zmiany administracyjne muszą nastąpić?

Tak, jesteśmy zaskoczeni, ale jest bardzo duże takie oczekiwanie. Nie spotkałem przedsiębiorcy wśród naszych członków, który by tego nie chciał. To przede wszystkim jest Tarnów, ale to samo mówią przedsiębiorcy z Bochni, z Brzeska. Większość patrzy portfelem. Widzą, jakie środki są dostępne na innowacje w Polsce wschodniej, na sąsiednim Podkarpaciu i chcieliby z nich również korzystać tutaj.

Część firm już przeniosła się do Dębicy z Tarnowa właśnie po to, żeby móc z tych programów korzystać. Zawsze bliższa koszula ciału, czyli mając instytucje regionalne tu na miejscu w Tarnowie dużo łatwiej pójść na kawę, umówić się, porozmawiać, niż umówić się z marszałkiem w Krakowie.

A czy to nie jest jednak trochę krótkowzroczność? Są środki, są programy, ale te programy kiedyś się skończą, te środki też się kiedyś skończą.

Oczywiście to nie są tylko środki unijne. Są też programy krajowe. Polityka krajowa rozwoju będzie zawsze, będzie w różny sposób programowana, a te środki będą zawsze. Polityka programuje się właśnie w odniesieniu do regionów. W związku z tym, jeśli będziemy cały czas w regionie bogatym, ale bogatym bogactwem jednej aglomeracji miejskiej, to nie będziemy otrzymać środków dla regionów ubogich - mimo że i Ziemia Tarnowska, i Sądecczyzna, ale też Małopolska Zachodnia to są regiony, które kwalifikują się ze wszech miar do wsparcia dla tych regionów słabszych gospodarczo.

Czy te plany, te propozycje to jest tylko sfera naukowych rozmów, sfera dywagacji na poziomie specjalistów? Czy jest już jakiś krok do tego, żeby być może przymierzyć się do realizacji, do działań w tej sprawie?

Na tym etapie to jest bardziej dyskusja naukowa i takie dyskusje na uczelniach się toczą już od prawie 10 lat w Polsce.

Oczywiście w gronach politycznych też mówi się o tym. To są takie głosy, że trzeba będzie się nad tym pochylić. Natomiast nie jest to temat na ten rok, na tę kadencję prawdopodobnie również, jest to bardziej temat na przyszłość.